ja zdawalam tak
jezyk polski-wiadomo
angielski-poz. rozszerzony
historia-poz. rozszerzony
wos-poz. rozszerzony
geografia-poz. rozszerzony
to tak...polski na starcie olalam...hahah zadnego bryka opracowania ani nico nie przeczytalam
a przed ustnym polskim wieczor wczesniej imprezowalam..i poszlam na egzamin lekko niedysponowana
ale co tam:P
historia- uczylam sie nie z ksiazki ale z podrecznikow ktore miala kolezanka ktora studiowala historie:) histra zawsze byla moja mocna strona wiec lajcik
WOS- to dla mnie pikus byl...tez nic sie nie uczylam..tzn zaczelam sie uczyc cos tam z ksiazki ale stwierdzilam ze to [+++18+++] i zrezygnowalam szybciej niz siegnelam po ksiazke
i zdalam na ponad 90 proc...
geografia- przedmiot na ktorym najmniej mi zalezalo bo i tak mi do niczego nie byl potrzebny ale ze z geografi bylam dobra to sobie go wzielam tak z ciekawosci..olalam go calkowicie- probny zdalam jako jedyna z klasy...a wlasciwy to na 90 proc...-kolejny raz stwierdza sie teza ze glupi to ma szczescie
chcialam zdawac jeszcze filozowie ale nie bylo ;/
podsumuwujac..
bardziej balam sie matury na poczatku liceum gdy sie zblizyla to juz taka straszna nie byla
co do historii nie ma co sie uczyc z podrecznika bo tam kicha jest:D