cre[a]tive napisał(a):Tu nie trzeba grzecznie się na nic godzić, po prostu wystarczy wprowadzić prawo, by kupić kartę SIM należy okazać dowód osobisty,
Żeby wprowadzić takie prawo trzeba by złamać Konstytucję;
Konstytucja RP napisał(a):(art. 47.)
Każdy ma prawo do ochrony życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.
(art. 51. pkt 2)
Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym.
Nie twierdzę, że to niemożliwe. W naszym kraju bezprawia już nie takie przegięcia uchodziły płazem, a sam akt podstawowy łamano dla mniej szczytnych ideałów niż ochrona dobra pewnej grupy ludzi.
cre[a]tive napisał(a):A skoro tak to wykrywalność sprawców porwań wzrasta nam o jakieś 70 % ? Nie warto? Wg mnie jak najbardziej.
Właśnie czekałem na takie pytanie.
Otóż, rzuca się nam zarówno w prawie (ustawa o ochronie danych osobowych, chociażby), jak i w etyce pojęcie dobra publicznego. Już starożytni mawiali
Pro publico bono, i w myśl tej zasady uchwalane były prawa, określane obowiązki obywateli, funkcje etc. Słusznie wydaje się więc, że dobro publiczne to kwestia ogólna, dotycząca całej społeczności. I jak to się ma do tej potencjalnej zmiany?
Wprowadzamy to prawo, zmieniamy Konstytucję, czyli słowem rezygnujemy z pewnej części naszej prywatności aby chronić inne dobro. Zmiana ta i obowiązek rejestracji nie jest nam niezbędny, bo jakoś społeczeństwo funkcjonowało do tej pory normalnie. Ale jesteśmy dumni z siebie bo udało nam się uchronić przed porwaniem jakąś niewielką liczbę dzieci. Tymczasem wspomnianą prywatność, tracą wszyscy, bez wyjątku obywatele.
Ja nie widzę dobra publicznego w łamaniu Konstytucji, w tym także 2000 lat tradycji kształtującej kierunek myśli prawniczej, rozwoju człowieka do wolności, powszechnych dóbr obywatelskich, zmienianiu ustaw i w końcu ograniczeniu naszej wolności i prywatności które potencjalnie może postępować dalej. W końcu zostaje tak prozaiczny powód jak koszt, bo przecież jest to kolejna baza danych którą trzeba zabezpieczyć, czego koszta zostaną przerzucone na użytkowników sieci.
I ta ochrona, którą tak zażarcie chcielibyśmy bronić, także byłaby jedynie pobożnym życzeniem, jak zauważyła
privace. A to wszystko tylko dlatego, że przysłowiowy porucznik Żoliborz mógłby się pochwalić, że złapał kompletnie nieudolnego pajaca, który najpierw zarejestrował numer w kiosku, a potem przez skarpetkę na mikrofonie namawiał bezbronnych rodziców do zostawienia okupu w koszu na śmieci. Śmiem twierdzić, że to tak na prawdę nawet zaszkodziłoby ludziom i samym tym rodzinom porwanych, gdyż rzeczony Żoliborz, świadom, że złapał już kilkunastu takich idiotów i pod słupkiem "porwania" w statystykach śledczych ma już całkiem przyzwoity wynik, nie będzie już chciał łapać poważnych porywaczy którzy i tak obejdą głupią procedurę z rejestracją kupując sobie prepaid w kiosku kilometr za granicą Polski. W końcu to wszystko dlatego, że jak wspomniano w pierwszym poście, organom ścigania nie chce się przeprowadzać skomplikowanych analiz które i tak umożliwiają wykrycie takiego przestępcy, tylko chcą mieć wszystko na tacy.
Podsumowując, przepis funduje nam mniej wolności dla wszystkich, rozleniwioną nieudolną Policję i paradoksalnie więcej udanych porwań, bo nie złapiemy tej części półinteligentów którzy niewiedzą, że telefon na kartę też da się namierzyć. To wszystko na rzecz kilku schwytanych ćwierćinteligentów którzy nie wiedzą, że jak podadzą dane w kiosku i użyją telefonu do aktu porwania to zostaną złapani.