dkm1941bismarck - 07 lis 2011 22:02 napisał(a):Podobnie jak w Smoleńsku - tylko że żadna brzoza samolotu nie "rozczłonkowała"
dkm1941bismarck - 07 lis 2011 22:02 napisał(a): ponaddto samolot podniósł się bez napraw i odleciał...
junior napisał(a):chyba ktoś komenty od foty pomylił jak niby ten samolot minął tę szopę co stoi za nim? zatrzymał się na 20 metrach niby?
KenWatanabe napisał(a):I las inny, nie olchowo bukowy, a jakiś sosnowy . Dębowa noga od stołu uratowała w `44 Hitlera przed śmiercią, no i rzecz jasna Boża opatrzność której ś.p. Prezydentowi zabrakło . A sosna? Sosna to nie drzewo, sosnę to się ścina jednym pyknięciem.
junior napisał(a):wiedziałem, że gdzieś jest haczyk... on nie lądował w tym lesie tylko tam hamował bo zabrakło długości pasa... pas miał 1325 z wymaganych 2200... i tu jest ta różnica nasz tupolew przywalił w drzewo w locie ten już pod hamował na pasie co tłumaczy czemu zniszczenia są niewielkie... po drugie lądował na kołach a nie na plecach... niestety dla twojej teorii dkm1941bismarck, prawa fizyki nadal działają... (wiem, że dla Ciebie to oznacza, że tym gorzej dla praw fizyki) http://aviation-safety.net/database/rec ... 20100907-0
6 czerwca 1988 r. w Habsheim we Francji airbus A320 podczas lądowania wleciał w gęsty las, ściął i zmiażdżył mnóstwo drzew, po czym spadł na ziemię. Oderwał mu się ogon i skrzydła, wybuchł pożar. Ze znajdujących się na pokładzie 136 osób (wraz z załogą) zginęło troje pasażerów – dwoje dzieci i usiłująca uratować jedno z nich, kobieta.
Śledztwo oprócz rutynowych badań zawartości czarnych skrzynek i wraku, objęło także dokładne pomiary drzew, które zniszczył lądujący airbus. Kapitan nie znał lotniska w Habsheim, nie wiedział, że w okolicy jest las, zszedł na wysokość 30 stóp, choć był przekonany, że jest na wys. 100 stóp. Usiłował potem poderwać samolot, ale już mu się nie udało (silniki nie zareagowały). Jak się okazało (po analizie zapisu FDR) w trakcie niezależnego dochodzenia samego kapitana, zawiodła pokładowa elektronika.
G. Wisnewski, z którym wywiad na temat katastrofy smoleńskiej opublikowany jest w najnowszym „Nowym Państwie” (8/2010) zwraca uwagę, że „kiedy samolot rozbija się w lesie, powinien być widoczny duży ślad po pożarze. To znaczy większa część maszyny byłaby spalona, doszłoby do pożaru powstałego na skutek uderzenia. Na zdjęciach zrobionych z powietrza nic takiego nie widać. Nie ma na nich również dużej ilości pościnanych drzew. Kiedy maszyna leci ponad ich wierzchołkami z prędkością 200-300 kilometrów na godzinę, to musi je pościnać. Następne pytanie: dlaczego nikt nie przeżył? Takie przymusowe lądowanie w lesie wcale nie musi oznaczać śmierci wszystkich pasażerów, istnieje szalenie dużo przykładów, kiedy wielu osobom udało się przeżyć, bo drzewa podchwytywały samolot – można sobie to próbować wyobrazić jako coś na kształt olbrzymich piór łapiących maszynę. Potem zrodziło się pytanie o ciała. Na zdjęciach nie było widocznych ani szczątków ludzkich, ani rzeczy osobistych ofiar.
Maszyna przecież była roztrzaskana, tak jakby pękła, a cała jej zawartość po prostu wyleciała – wszelkie przedmioty powinny w takiej sytuacji latać w powietrzu, wisieć na drzewach. Poza tym brakuje istotnych części samolotu. Na zdjęciach przedstawiających złożoną maszynę na lotnisku w Smoleńsku nie widziałem kokpitu i wielu innych elementów. Jedynym wytłumaczeniem byłoby totalne spalenie, ale przecież nie było żadnego pożaru. A jeżeli go nie było, to wszystkie te części powinny być na miejscu – rodzi się zatem niewytłumaczalna sprzeczność.
Samolot Tu-204 leciał z egipskiej Hurgady do Moskwy. O 2:43 czasu moskiewskiego zniknął z ekranów radarów. O 3:17 znaleziono go na polu odległym około kilometr od lotniska. Samolot miał odłamane skrzydło i w dwóch miejscach przełamany kadłub. Na szczęście nie wybuchł pożar.
Na pokładzie należącego do linii Awiastar-TU Tu-204-100 znajdowała się tylko 8-osobowa załoga. Dwóch jej członków zostało ciężko rannych. Pozostali odnieśli mniejsze obrażenia. Najciężej ranny jest dowódca – Aleksandr Kosjakow z uszkodzonym kręgosłupem i raną głowy, oraz drugi pilot – Aleksiej Michajłowskij, ranny w głowę i klatkę piersiową.
Wiadomo, że feralny samolot dzień wcześniej, w niedzielę musiał awaryjnie lądować z powodu niesprawności systemu ogrzewania oszklenia kabiny. Wystartował z Domodiedowa do Hurgady o 4:00. W rejonie Orła w kabinie załogi pojawiło się zadymienie, więc dowódca podjął decyzję o powrocie na lotnisko startu. Po naprawieniu uszkodzonych styków Tu-204 poleciał wówczas z pasażerami do Hurgady.
Dzisiejsze, zakończone zniszczeniem maszyny, awaryjne lądowanie Tu-204 to pierwszy taki przypadek w 20-letniej historii samolotów tego typu. Często dochodziło jednak do drobnych awarii, a eksploatacja Tu-204 jest przez operatorów oceniana jako uciążliwa (zobacz: Kłopoty z jakością Tu-204). Szczególnie dużo problemów sprawiają silniki PS-90A. 2 miesiące temu, 19 stycznia Tu-204 linii Red Wings musiał lądować awaryjnie tuż po starcie z lotniska w Omsku z powodu zaklinowania jednej z goleni podwozia.
Według nieoficjalnych informacji, powodem dzisiejszego wypadku mogły być warunki atmosferyczne (silna mgła) lub awaria jednego z silników. Pojawiła się też teoria, że w samolocie, który został zatankowany tylko przy pierwszym wylocie, mogło zabraknąć paliwa (temu samemu samolotowi zdarzyło się już lądować z wyłączonymi silnikami, w 2002 w Omsku). Warto dodać, że 3 dni wcześniej wytwórnia Awiastar-PU w Ulianowsku zakończyła planowy remont feralnego Tu-204-100, nr rej. RA-64011, nr ser. 14507413640, wyprodukowanego w 1994. Wymieniono wówczas główne elementy podwozia. Innych poważniejszych niesprawności nie stwierdzono.
junior napisał(a):kolejny raz samolot który lądował kołami w dół, pokaż taki który po urwaniu skrzydła się obrócił i lądował na plecach jak nasz... niestety fizyka nadal z Tobą wygrywa...
junior napisał(a):zależy w którym miejscu urwiesz skrzydło? zależy przy jakiej prędkości? Naprawdę jesteś aż takim ignorantem, miałeś kiedyś z fizyki więcej niż 2? do tego doszła kiepska niezgrana załoga i mamy przepis na katastrofę...
junior napisał(a):nie prosto? co do tego że badali Rosjanie a kto miał badać jak miało miejsce na Rosyjskim terytorium?
- Konwencja o międzynarodowym lotnictwie cywilnym, podpisana w Chicago dnia 7 grudnia 1944 r.,
- załącznik nr 13 do Konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym ˝Badanie wypadków i incydentów statków powietrznych (Dz. Urz. ULC Nr 15, poz. 183 z dnia 16 grudnia 2009 r.), wcześniej Oświadczenie Rządowe z dnia 20 sierpnia 2003 r. w sprawie mocy obowiązującej załączników do Konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym (Dz. U. z 2003 r., Nr 146, poz. 1413),
- dyrektywa Rady 94/56/WE z dnia 21 listopada 1994 r. ustanawiająca podstawowe zasady regulujące postępowanie w dochodzeniu przyczyn wypadków i zdarzeń w lotnictwie cywilnym,
- dyrektywa 2003/42/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 13 czerwca 2003 r. w sprawie zgłaszania zdarzeń w lotnictwie cywilnym,
- ustawa Prawo lotnicze,
- rozporządzenie ministra transportu z dnia 18 stycznia 2007 r. w sprawie wypadków i incydentów lotniczych (Dz. U. Nr 35, poz. 225),
- Regulamin Działania Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, załącznik do zarządzenia nr 57 ministra infrastruktury z dnia 12 listopada 2008 r.
Powrót do Społeczeństwo i Polityka
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości