W końcu się wypowiem
Kwestia jest bardzo delikatna i zagmatwana. Bo nie wszystko jest wiadome. Podejrzewam, że nawet Kukliński, jak żył, nie wiedział do końca wszystkiego o tym, co robił
Generalnie zacznijmy od zdrajcy. Czy płk. Kukliński był zdrajcą? Tego nie wiadomo do końca. Dlaczego? Bo nie znamy dokładnej treści przysięgi żołnierskiej, jaką składał Kukliński. W tamtym okresie, kiedy Kukliński ślubował wierność ojczyźnie, przemijały się dwie przysięgi - jedna o wierności Państwu Polskiemu, druga o służbie Polsce Rzeczpospolitej Ludowej. Gdybyśmy zakładali, że płk. Kukliński ślubował temu pierwszemu podmiotowi, to nie można uważać go za zdrajcę, gdyż Polski nie zdradził - działał w jej interesie. Gdyby zaś przyjąć drugą opcję: wtedy można jasno stwierdzić, że zdrajcą był. Ale czy jego zdrada była zła? Niekoniecznie. Bo Kukliński działał w dobrej wierze, nie zależało mu na tym, aby do Polski wkroczyli Rosjanie, nie zależało mu na III WŚ. W swoim mniemaniu, i w mniemaniu wielu innych osób, zdrajcą nie był, a jak był, to takim "zdrajcą pozytywnym"
Kwestia druga: czy był bohaterem? I tutaj też jest to nie do końca jasne. Bo wiadomo było, że dzięki niemu, dzięki temu, że był szpiegiem CIA, być może powstrzymał falę rozlewu komunistów na Europę. Z pewnością narażał swoje życie. I życie swojej rodziny (ale SB I KGB i tak dopadło jego synów). Czy to bohaterstwo, czy może przemyślana, choć nie bohaterska, strategia?
Moim prywatnym zdaniem, Kukliński był wielkim patriotą. Najprawdopodobniej zdrajcą był, ale właśnie takim pozytywnym, działającym w dobrej wierze. I uważam też, że cząstkę bohaterstwa w sobie nosił, bo w końcu nie każdego byłoby stać na to, aby przez 10 lat ryzykować swoje życie przekazując materiały Stanom, jednocześnie pracując na co dzień z ludźmi, na których się pisało notatki.