Znacie jakieś sposoby na pozbycie się tego?
Im więcej spotkań z ludźmi z poza Twojej grupy przyjaciół tym lepiej
Ciężko jest chyba znaleźć na to 'lekarstwo'.
Lekarstwo jest bardzo łatwo dostępne i wszech obecne. Niestety jest "gorzkie i trudno przyswajalne" na początku. Ale później zmienia się w słodycz
Twoje zachowanie to kwestia psychiki. Język ciała jest odwzorowaniem stanu świadomości i
podświadomości w skrócie stanie ducha. Dlatego odradzam Ci udawanie pewnej siebie, nie
myślenie o tym, co ludzie pomyślą, bo możesz nie dopuścić myśli, która jest ważna. Pracuj głównie nad swoją psychiką a ona odbije się na zachowaniu. Sama przyznaj czy będziesz wyglądać naturalnie, gdy będziesz udawać naturalność "?".
Do powyższych zdań mogę śmiało dołączyć bardzo trafne słowa
Madzias. Te blokady przed otwartością, są (między innymi) wynikiem działania kompleksów, zaniżonej samooceny, zaniżonej wiary w siebie, lub niewystarczającej intensywności kontaktów międzyludzkich.
Kilka razy padło tu słowo "przełam (się)". Uważam, że jest to niewłaściwe określenie. „Przełamanie się” zawsze wydawało mi się zdarzeniem nagłym, szybkim i zdecydowanym tak jak przełamanie ciastka, herbatnika, coś jak pęknięcie lub złamanie. "Oswajanie" się z drugim człowiekiem, z nowymi ludźmi, nowym środowiskiem i nowymi sytuacjami to długi powolny proces. Wiem, bo po przeprowadzce z Gdańska do Olsztyna w wieku 10lat zajęło mi to trochę czasu. Wątpię czy komuś zdarzyło się po kilku minutach rozmowy z kimś nagle "przełamać" i od tej chwili prowadzić rozmowę jak z wieloletnim przyjacielem.
Nieśmiałość moim zdaniem jest wynikiem głównie braku doświadczenia towarzyskiego i brakiem regularnych urozmaiconych kontaktów oraz zaniżonej samooceny. Dlatego nie zgodzę się Tobą
hitman1986, że z tego wystarczy tylko wyrosnąć. To nie jest trądzik by czas to załatwił. Wyobraź sobie, że nie zrobiłeś tego "pierwszego kroku" z dziewczynami, że nie ośmieliłeś się podejść pierwszy raz, zagadać, że nie powtarzałeś tej czynności, że umiejętności rozmowy nie stawały się coraz lepsze wraz z doświadczeniem nabytym z każdą z nich... To dzięki swojej pracy to uzyskałeś a nie dzięki upływie czasu. Gdyby tu czas grał główną rolę to obecny 40-latek byłby towarzyskim bogiem już nie mówiąc o starszych ludziach.
Podobnie jak kilka osób wypowiadających się przede mną, również byłem nieśmiały, strachliwy, niepewny siebie, myślałem, że jestem taki, jakim widzą mnie inni i że prawdą jest to, co mówi większość. Teraz wiem, że tego typu podejście jest autostradą do życia w strachu, samotności i własnych urojeniach zastępujących rzeczywisty świat. Na szczęście dzięki wytrwałej pracy i czterem osobom mogę dziś powiedzieć „dobrze jest jak jest”
i może być jeszcze lepiej
Do wszystkich: Walczcie ze swoimi słabościami !
Opłaca się