privace napisał(a):Ale czy naprawdę tylko stosunek przerwany jest dla was źródłem stresu? A co np. z innymi problemami: a jak się nie sprawdzę; co on (ona) o tym naprawdę myśli; czy szczerze mówi jak się podobało; czy nie opowiada o mnie kolegom (koleżankom)... i masę innych.
Na Bogów, nie! Stosunek przerywany leży w brodziku moich zainteresowań seksualnych, nie stosuje - nie stresuje. A co do nie-sprawdzania-się. Wszystko zależy. Zależy od tego, co nazywamy nie-sprawdzeniem-się. Pozwólcie, że podzielę to wg. moich kategorii.
1. Crash-exit. Podczas kochania się, rozkojarzam się i nagle robi się... pusto... zero ochoty, kompletny zwis (taaak, wiem jak to brzmi). Solucja: nie przejmuje się, robię ślicznej dobrze. W końcu to nie mi ma być fajnie.
2. Problem z software'm. Nie mam ochoty. Stres, czy po prostu niespodziewane zbiegi okoliczności, czy cokolwiek, wpływają na moją ochotę na seks. Za to, inicjatywa ze strony kobiecej - widoczna. Solucja: Jak wyżej.
3. Problem z hardware'm. Za nic nie chce działać. To jest, przysłowiowy "ból-w-zadzie" większości facetów jakich znam. Czasem po prostu nie wychodzi. Ochota jest, inicjatywa jest, efektów nima. Solucja: To "nima" jest często źle odbierane. Dla części facetów brak orgazmu u partnerki = brak efektu. Część kobiet faktycznie, domaga się orgazmu. Wtedy jest problem. Możemy być posądzani o nie-sprawdzenie-się. Ale: Kobieta nie facet (odkrywcze nie?), dla nas udany stosunek to (w większości męskich przypadków) ORGAZM! Generalizuję oczywiście. Kobiety, w większej swojej części, skupiają się bardziej na samej bliskości i okazywanych uczuciach, na przyjemności bycia blisko z partnerem (lub partnerką
), i gdy to właśnie jest spełnione, to orgazm stanowi BARDZO miły (i pożądany oczywiście, choć nie konieczny) dodatek. I tutaj także generalizuję, bo dochodzą do tego czasem potrzeby wszelakiej natury, bywa tak, że po prostu MUSI się orgazmem skończyć.
Z tego, co zauważyłem oczywiście, to tak właśnie działa w większej części przypadków. Jeśli wypisuję herezje, to mnie poprawcie.
Ach co do:
to nie mi ma być fajnie
Wychodzę z założenia, że seks jest zjawiskiem polegającym na dawaniu, nie braniu.
Jak byś nie patrzył: Twoje ręce, Twoje nogi, Twoja głowa... wszystko zmierza w kierunku Twojej dupy.