Ponadto co powiedzieliśmy sobie, okazuje się, że charaktery, które tak naprawdę były kształtowane przez kulturowe stereotypy - np. wzorzec rycerza i kobiety - damy - mają jeszcze drugie dno. Otóż naukowo dowiedziono, że w mężczyznach jest dużo cech, które były uważane za kobiece, a w kobietach jest wiele takich, które okazują się cechami męskimi.
Ta "słabość " męska nawet kobietom zaczyna się podobać, może nie jako brak energii, ale słabość w sensie egzystencjalnym, wrażliwość.
Ze zdziwieniem spostrzegam, że odradza się typ średniowiecznego trubadura, który to adorował kobiety, śpiewał im pieśni. Uważano ich zawsze za słabszych od rycerzy, ale i prawdą jest, że kobiety zawsze mają własne zdanie, którego z wrodzonej mądrości, nie artykułują...
Co by się jednak nie powiedziało, chłop nie może sobie we współczesności znaleźć miejsca...