BlueMan napisał(a):partera dobiera się na całe życie
No właśnie... partnera... a tu mowa o całej reszcie...
thalcave napisał(a):nie wiąż się albo szukaj ich z dziewczyną swoją/żoną
#1. Człowiek jest zwierzęciem stadnym. Z założenia dąży do wiązania się.
#2. Powiedzmy sobie szczerzę, że im więcej punktów odniesienia, tym większa wiedza na temat. Niektórym, bądź co bardziej jurnym, bądż co bardziej pragnącym zgłębiać fantastyczny temat jakim jest miłość (w sensie fizycznym), jedna osoba nie jest w stanie zagwarantować wystarczającej ilości doświadczeń.
zeus napisał(a):sex jest marna namiastką doznań zwiazanych z miłościa
Seks jest zupełnie osobną klasą doznań.
zeus napisał(a):chce ci sie pić bo potrzebuje tego organizm zaspokajasz pragnienie podobnie z jedzeniem , sex nie odbiega od innych potrzeb organizmu i sa sytuacje kiedy nie masz wpływu na reakcje ciała
Moim skromnym zdaniu nie mówisz tu o miłości, ale o "dymaniu". Seksie czysto dla przyjemności.
Tłumaczenie Twojego prostego przykładu. Masz ochotę na seks, bo hormony Ci buszują, traktujesz to przedmiotowo, jak jedzenie i okłamujesz się, że nie masz kontroli nad swoim ciałem. Reasumując: Nie masz ochoty na seks... po prostu chce Ci się dymać.
Wiem jak to brzmi, ale po mojemu tak to wygląda. Każdy jest w stanie zapanować nad swoim ciałem. Wystarczy używać mózgu.
puszka napisał(a):Podobno zdrady są wpisane w naturę męską
Tak wmawia mi wielu moich znajomych płci męskiej, ja w to nie wierzę.
Lepiej uwierz, moja droga. Wygląda to tak samo jak z dragami. Po pewnym czasie, ze "starzem", organizm się przyzwyczaja i CHCE WIĂCEJ (jak wiadomo miłość to nic innego jak chemia - endorfinki, endorfinki moi drodzy, hormonki)! Inna kwestią jest opanowanie tego... albo zmiana podejścia, i nakłonienie ewentualnego partnera do takiej samej zmiany.
okrushek napisał(a):dla mnie zdrada to zdrada
Pomino całego mojego szacunku do Twojej skromnej osoby, muszę stwierdzić, że nie jest to odkrywcza teoria, jest wręcz bez sensu. Czemu? Bo nie podałaś nam (chyba nikt tego oprócz autora topiku nie podał) swojej definicji zdrady. x = x. Zdrada nie zawsze = zdrada. Kwestia jest, jak ową zdradę definiujemy.
Kilka słów sprostowania. Walczą tu nasze przekonania i poglądy, a nie my sami. Nie miałem i nie będę miał zamiaru tu nikogo obrazić, a jedynie wymuskać stereotyp z zatwardziałych poglądów. I chciałbym, by moje słowa były właśnie tak odbierane.
I o ile zgadzam się poniekąd z tezą pierwszego postu.
zeus napisał(a):uważam że jesli chodzi o fizyczna strone zagadnienia nie moża mówic o zdradzi co innego jesli chodzi o uczucia?
To reszta z postów wyżej wymienionego mija się z moją definicją zdrady. Powiedziałem A, powiem i B.
Moim skromnym zdaniem, zdrada następuje wtedy, gdy występuje jeden z podanych syndromów:
1. Podświadomie wiemy, że nastąpiła. (Nawet jeśli świadomie się usprawiedliwiamy itd.)
2. Kosztem naszych akcji cierpi strona pośrednio zaangażowana. (czyli np. nasz partner/partnerka)
Jak byś nie patrzył: Twoje ręce, Twoje nogi, Twoja głowa... wszystko zmierza w kierunku Twojej dupy.