Jeśli masz ochote się dowiedzieć jak się będzie sprawował to zapraszam do lektury która rozwieje Twoje bardzo ograniczone watpliwości ...
co się bede powtarzał ...
Już na studiach ROMAN GIERTYCH zaplanował, że najpóźniej w 2008 roku wszechpolacy przejmą władzę w Polsce.
Roman lubił szkicować na kartkach papieru plan przejęcia władzy w Polsce. Każda kropka to był zwerbowany przez niego narodowiec, od którego odchodziły dwie kreski zakończone znowu kropkami. A od nich znowu kreski i kropki. W postępie geometrycznym cała kartka, czyli Polska, pokrywała się po chwili czarnymi plamkami. Tak za kilka lat miała wyglądać polityczna mapa kraju. - Mówił nam, że stworzy ważną siłę w parlamencie, a nam się wydawało, że fantazjuje - wspomina jego kolega ze studiów. Romek miał wtedy 18 lat i dopiero rozpoczynał studia na Wydziale Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Od dziecka był szykowany do roli przywódcy ruchu narodowego - mówi Piotr Sosiński, były szef Młodzieży Wszechpolskiej. - Rósł w przekonaniu, że jest stworzony do rzeczy wielkich.
SAGA RODU ENDEKĂW
- W przesiąkniętym endecką tradycją Poznaniu Romek był od pierwszego roku studiów postacią legendarną - mówi Konrad Szymański, europarlamentarzysta PiS, który studiował z Giertychem. Wszyscy wiedzieli, że to wnuk endeckiego ideologa Jędrzeja Giertycha, najbliższego współpracownika Romana Dmowskiego, przywódcy Narodowej Demokracji. Jędrzej Giertych aż do śmierci w roku 1992 pozostawał na emigracji w Londynie i zajmował się między innymi badaniem historii Polski. Dzięki temu odkrył, że marszałek Piłsudski był nie tylko narzędziem w niemieckich rękach, o czym nikt w Polsce do dziś nie ma pojęcia, lecz także tajnym mocodawcą zabójstwa prezydenta Narutowicza w 1922 roku, dokonanego - zdaniem wszystkich innych - przez chorego z nienawiści endeka Eligiusza Niewiadomskiego. Z Londynu Polska Giertycha wyglądała jak igraszka w rękach Żydów: tych z komunistycznego rządu i tych z KOR-u. Dlatego po 13 grudnia Jędrzej pokładał duże nadzieje w generale Wojciechu Jaruzelskim, który nie pozwolił trockistom z KOR-u wywołać wojny z Rosją. Podobnie myślał jego syn Maciej, od roku 1986 zasiadający w Radzie Konsultacyjnej przy Wojciechu Jaruzelskim i jeszcze w 1990 roku bezskutecznie apelujący do Narodu, by nie uciekać z Układu Warszawskiego i RWPG, ale budować "wspólny dom Gorbaczowa". Profesor Maciej Giertych nie wierzy w teorię Darwina ("Teoria ewolucji jest nie do pogodzenia z wiedzą przyrodniczą" - udowadniał na łamach "Rycerza Niepokalanej"), ale wierzy w arkę Noego. Obliczył nawet, czym wprawił w zdumienie naukowców z PAN-u, że miała ona 14 tysięcy ton wyporności. Roman poglądami dziadka i ojca nasiąkał od dzieciństwa, więc nie trzeba mu było tłumaczyć, że największym zagrożeniem dla Polski są Żydzi i masoni. Tak jak Jędrzej i Maciej uważa, że w 1989 roku komuniści oddali władzę innym komunistom, którzy zostali wyrzuceni z partii po marcu Ă68. A marcowi weterani, zamiast zmienić system, zmienili tylko czapkę. Najmłodszy Giertych w swojej książce wydanej w 1994 roku apelował o sojusz polsko-rosyjski, by Ojczyzna zyskała bezpieczeństwo militarne. Z tego samego powodu chciał, by Polska kupiła lub wyprodukowała broń atomową. A poza tym, wiadomo, jest za zburzeniem europejskiego, czyli masońskiego, porządku.
- Roman zawsze tak myślał - mówi jego kolega ze studiów. - Krytykował Żydów i masonów, ale nigdy nie wyczuwało się w tym nienawiści.
NIEDOSTĂPNA ENKLAWA
Rodzice Romana mieszkają w kamienicy na obrzeżach siedmiotysięcznego Kórnika pod Poznaniem. ÂŁatwo trafić, bo na ścianie ktoś namalował: "LPR - nie!". Do niedawna mieszkało tu także rodzeństwo Romana. Najstarsza siostra Anna uczy biologii i angielskiego, starszy brat Marian jest biologiem, a najmłodszy Piotr - leśnikiem (do dziś mieszka z rodzicami). Maciej Giertych przyjechał tu w 1962 roku, po 17 latach spędzonych na emigracji. Ukończył w Oksfordzie leśnictwo i doktoryzował się z fizjologii drzew w Toronto.
- Są zupełnie wyobcowani i unikają bratania się z pospólstwem - mówi była nauczycielka Romana. Zapamiętała go jako chłopca wyjątkowo zimnego, bezdusznego i opryskliwego, choć bardzo zdolnego.
- Już w podstawówce uważał się za lepszego od swoich rówieśników - mówi nauczycielka. - Unikał z nimi kontaktu i chyba dlatego był niezbyt lubiany.
Nauczyciele też za nim nie przepadali, bo uważał nas za ignorantów i półinteligentów. I chyba dlatego ani on, ani nikt z ich rodziny nie miał zwyczaju mi się kłaniać. Romek był samotnikiem, nie miał przyjaciół i nigdy nie wyrażał żadnych emocji. Zdaniem nauczycielki wyglądał na chłopca z problemami, które mógłby rozwiązać tylko psycholog. W kórnickim liceum trafił do klasy biologiczno-chemicznej i - jak mówi jego koleżanka Iza Buszkiewicz - zawsze błyszczał na tle klasy swoją wiedzą historyczną. Pamięta, że grał w tenisa i jeździł na pielgrzymki. W ostatniej klasie zaczął wydawać pierwsze endeckie pisemka.
WSZECHPOLAKĂW MARSZ DO ZWYCIĂSTWA
Filip Kaczmarek, eurodeputowany PO i były szef NZS na poznańskim uniwersytecie, pamięta, że w roku 1989 trwał tam jak w całym kraju bojkot studium wojskowego. Kaczmarka wezwano do rektora, gdzie usłyszał, że nie wszyscy studenci chcą likwidacji zajęć wojskowych. - I pokazano mi list podpisany przez 21 osób, które tego nie chciały, bo zostałyby pozbawione możliwości obrony Ojczyzny - wspomina Kaczmarek. - Wtedy dowiedziałem się o istnieniu Romana Giertycha. Kaczmarek pamięta jeszcze, że Roman próbował powołać Polski Związek Akademicki, ale nic z tego nie wyszło, więc wziął się za Młodzież Wszechpolską. 2 maja 1989 r. 18-letni Giertych reaktywował przedwojenną młodzieżową przybudówkę endecką. Piotr Lisiewicz z Akcji Alternatywnej "Naszość" pierwszy raz o Młodzieży Wszechpolskiej usłyszał w marcu 1990 roku, gdy na poznańskim rynku odbywała się wielka manifestacja pod hasłem: "Ukarać zbrodniarzy z SB i MO". Do organizatorów wiecu podeszli młodzi ludzie z MW, o której nikt wtedy nie słyszał, i powiedzieli, że lepiej by było zaprotestować przeciwko jednoczeniu się Niemiec, które są prawdziwym zagrożeniem dla Ojczyzny.
- Nie przychodził na poznańskie manifestacje - mówi Lisiewicz. - I był zupełnie niewidoczny. Słyszało się czasem tylko o jego ojcu Macieju, który na powielaczu wydawał endecką "Opokę". Wszechpolacy spotykali się wtedy w dawnym domu partii, gdzie mieściła się katedra historii. Gdy na początku lat 90. cały Poznań manifestował, Roman Giertych tłumaczył wszechpolakom, że akcje uliczne nie mają żadnego sensu.
- Romana nie interesowała bieżąca polityka, bo on miał dalekosiężny plan zdobycia władzy. By go zrealizować, mówił, potrzebuje szkolić kadry, a ulica nie jest od tego - opowiada Wojciech Olszak, działacz narodowy z Poznania. Wszechpolakom powtarzał, że czeka ich bardzo długi marsz do zwycięstwa. I przez lata potrafił tłumaczyć wszystkie dotkliwe porażki, które rozpoczęły się w roku 1991 wyborami do Sejmu. Totalna kompromitacja nastąpiła w wyborach prezydenckich z 1995 roku, bo wszechpolakom nie udało się zebrać nawet stu tysięcy podpisów, by zarejestrować kandydata Macieja Giertycha. W roku 1997 młody Giertych wystartował z Bloku dla Polski. Zdobył zaledwie 916 głosów. Wydawało się, że to koniec, ale Roman na zjeździe Młodzieży Wszechpolskiej wytłumaczył, że to dopiero początek, i przedstawił nowy plan, według którego wszechpolacy przejmą władzę w Polsce między 2006 a 2008 rokiem. Trudno było w to uwierzyć, bo kolejne wybory prezydenckie przyniosły jeszcze dotkliwszą klęskę. Giertych w 2000 roku poparł generała Tadeusza Wileckiego, który okazał się postacią nie tylko groteskową, lecz także bez żadnego znaczenia. Koniunktura pojawiła się dopiero rok później, gdy upadła AWS.
- Roman miał już plan działania, struktury i doczekał się momentu, w którym może zaistnieć - mówi Jacek Kurski, gdański lider LPR. Dzięki zbudowanej przez Giertycha strukturze udało się zebrać podpisy i zarejestrować parlamentarne listy LPR, które powstawały na kolanie.
ADWOKAT NIE Z TEGO ÂŚWIATKA
Po skończeniu studiów w 1995 roku Roman Giertych wyjechał z Poznania i osiadł w Warszawie. Ożenił się z koleżanką Barbarą, którą poznał na spotkaniach Młodzieży Wszechpolskiej. Mają dwie córki - czteroletnią Marię Faustynę i 10-miesięczną Karolinę Marię. Rozpoczął aplikację adwokacką u mecenasa Zdzisława Krzemińskiego, legendy adwokatury polskiej i przedwojennego działacza Stronnictwa Narodowego. Choć Giertych lubi powoływać się na swoje adwokackie korzenie, to tak naprawdę nigdy w tym światku nie zaistniał. Własną kancelarię prowadził niecałe siedem miesięcy - od marca do października 2001 roku. Specjalizował się w sprawach o odszkodowania cywilne. Jednak jego kancelaria przy Nowogrodzkiej zyskała rozgłos nie z powodu prowadzonych spraw, ale dlatego, że przesiadywali tu Antoni Macierewicz, Jan Olszewski i Gabriel Janowski, którzy szykowali LPR na wybory. Giertych zawiesił działalność, gdy został posłem.
NIKT MU NIE PODSKOCZY
Gdy w 2001 roku Liga Polskich Rodzin wprowadziła do Sejmu 38 posłów, nikomu nieznany Roman Giertych, choć ambitny, traktowany był w klubie co najwyżej jako druga liga. - Roman był wtedy pupilkiem ojca dyrektora, który mu bardzo kibicował - mówi były poseł LPR. Gdy Jan ÂŁopuszański z Antonim Macierewiczem toczyli śmiertelny bój o przywództwo w Lidze, Giertych budował już własną frakcję. Najpierw przeciągnął na swoją stronę Wrzodaka i Kotlinowskiego. Potem pozbył się z klubu przeciwników, a resztę sobie podporządkował.
- Pozbył się największych pieniaczy - mówi J., prominentny działacz Ligi. - Jeśli się jest w opozycji, nie ma znaczenia, jak liczny jest klub. Służy on tylko do taktycznego nadymania się i kasowania subwencji wypłacanej z budżetu państwa. Giertych rządzi twardą ręką. Nie znosi sprzeciwu. Nie dyskutuje, tylko rozkazuje.
- Jest bezwzględny i jeśli tego wymaga jego interes, złamie wszelkie ustalenia, sprzeda i oczerni każdego. Będzie kłamał w żywe oczy - mówi były poseł LPR. Jedyną osobą, z którą się liczył w Sejmie i przed którą czuł respekt, był jego ojciec Maciej. - Tylko on potrafił Romana publicznie opierdzielić - mówi J. - Dlatego syn wysłał go do europarlamentu w Brukseli. Dzięki zmianom w statucie partii i regulaminie klubu Giertych kontroluje wszystkie ciała polityczne. Poseł Bogdan Kopczyński skarżył się nawet marszałkowi Sejmu, że regulamin klubu LPR został tak skonstruowany, że Giertycha praktycznie nie można odwołać. - Nikt mu już nie podskoczy - mówi J. - Dziś można śmiało powiedzieć, choć tego jeszcze na zewnątrz nie widać, że LPR to Giertych. Zerwał się z łańcucha ojcu Rydzykowi, pogryzł rękę, która go wykarmiła, i przetrwał. - Rydzyk miotał ogniem piekielnym, aż umilkł, bo się okazało, że sukces w eurowyborach jest możliwy bez jego pomocy - dodaje J. Od trzech lat sukces goni sukces: 14 procent poparcia w wyborach samorządowych; wielki, 16-procentowy triumf w wyborach do europarlamentu; wysokie notowania w sondażach.
- Roman czuje, że jest na krzywej rosnącej i jedyne, co może go zniszczyć, to woda sodowa lub zeznania Kulczyka - mówi J., który uważa, że o sukcesie LPR i Romka zdecydował jego niebywały ciąg na media. Jednak ze mną poseł Giertych umówić się nie chciał i przekładał spotkania z tygodnia na tydzień.
MOJA WALKA
Od 10 lat Roman Giertych ma precyzyjny plan przejęcia władzy przez narodowców. Dość szczegółowo opisał to w książce "Kontrrewolucja młodych", która do dziś jest lekturą obowiązkową każdego wszechpolaka. Giertych, podobnie jak Lenin, uważa, że najważniejsze są kadry. W swojej książce nazywa je kręgosłupem. W każdej polskiej wiosce powinien być co najmniej jeden wszechpolak, który będzie uświadamiał politycznie mieszkańców i budował struktury. "Budowanie struktur oznacza umiejętność tworzenia związków przyjaźni - pisze Giertych. - Przyjaźni, które poprzez wspólną pracę dla jednej idei, wspólne cotygodniowe spotkania, wspólną walkę, przekształcałyby się w nierozerwalną więź, która łączyłaby ludzi na całe życie". Roman Giertych walkę o władzę podzielił na trzy etapy: przygotowanie kadr, przygotowanie do przejęcia władzy i w końcu - odbudowę Polski. Obecnie znajdujemy się w fazie drugiej, choć nie zakończyła się jeszcze faza pierwsza. "Musimy mieć umiejętności i siły do przeprowadzenia decydującej rozgrywki - pisze. - Bo nasze cele i zasady wynikają z dogłębnego zrozumienia istoty Polskości. My wyrażamy interes wszystkich Polaków". Giertychowi udało się w warunkach całkowicie spartańskich i bez pieniędzy stworzyć kadrową strukturę o wojskowej dyscyplinie.
- To armia superlojalna, oddana Sprawie i Romanowi. A w zasadzie to jest to samo - mówi Konrad Szymański. Armię stanowi 600-700 osób rozrzuconych po całym kraju. Zawsze można na nie liczyć. Czekają tylko na sygnał. To oni, a nie dzisiejsi liderzy LPR, są przyszłością partii, bo tylko im Giertych ufa.
- Dopóki mam coś do zaoferowania, jestem mu potrzebny i to mnie zabezpiecza przed eliminacją - mówi J. wywodzący się z solidarnościowej opozycji. - A jeśli przestanę być potrzebny, zastąpi mnie wszechpolak.
CHCĂ, ŻEBYÂŚ WIEDZIAÂŁ
Doktor Ryszard Sowiński, dziś adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji UAM w Poznaniu, spotkał Romana Giertycha po 10-letniej przerwie, wiosną 2004 roku, podczas egzaminów studenckich. Drzwi jego gabinetu otworzyły się nagle i zamiast studentki Barbary Giertych wślizgnął się jej mąż Roman, z którym doktor na początku lat 90. jeździł na pielgrzymki do Francji. - Za chwilę wejdzie tu moja żona - powiedział. - Chcę, żebyś wiedział, że będziesz teraz egzaminował właśnie ją.
- Zdumiało mnie - mówi doktor Sowiński - że człowiek pełniący tak ważną funkcję potrafi się zniżyć do takiego poziomu, by protegować na egzaminie własną żonę. Właściwie namawiał mnie w ten sposób do wystawienia nieobiektywnej oceny. Zrobił dokładnie to samo, co tak bardzo publicznie potępia. Ryszardowi Sowińskiemu na pożegnanie powiedział, że LPR przygotowuje właśnie
nowy program dla Polski i potrzebuje ekspertów. - Takich jak ty - rzucił.
CEZARY ÂŁAZAREWICZ
WSPĂÂŁPRACA JUDYTA SIERAKOWSKA