Nosiłam się z założeniem tego tematu od pewnego czasu.
Jaki macie stosunek do świadków jehowy? do ich napastliwości i nadgorliwości?
Ja osobiście jestem regularnie nachodzona przez pewne dwie bardzo młode dziewczyny, w wieku około 18-20 lat. Pukają, dobijają się wręcz i próbują mi truć o tym, że Biblia mnie ocali i chcą mi nieść, cytuję: "dobrą nowinę". Dlaczego świadkowie jehowy to są na tyle oporni ludzie iż nie rozumieją prostego, wyartykułowanego po polsku, zaledwie trzyliterowego słowa jak: "NIE"?
Czy naprawdę aż tak mocno piorą im tam umysły, iż proste wypowiedzi przekazywane wolno, są powyżej granic ich pojmowania?
Gdy przestałam im otwierać to wrzucają mi ulotki do skrzynki, informujące o swoich spotkaniach "pełnych prawdy" i "odnowy duchowej". Nie życzę sobie nachodzenia tego rodzaju. Czuję się napastowana. Czy w takim kraju jak PL trzeba się temu poddawać i zmuszać do ignorowania czy też można zadziałać, np. zgłosić gdzieś nękanie? Przecież to prawie jak działania sekty. Czy polskie prawo jest wobec tego typu działania bezradne?