Przed warszawskim sądem ma ruszyć jutro (24.11) proces, jaki były prezydent Lech Wałęsa wytoczył obecnemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
Pozew dotyczy słów, jakie Lech Kaczyński wypowiedział w czerwcu 2008 roku w wywiadzie udzielonym jednej ze stacji telewizyjnych. Prezydent powiedział, iż wie, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem o pseudonimie "Bolek". Wałęsa żąda odwołania tych słów oraz 100 tysięcy zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
Według mecenas Eweliny Wolińskiej, Lech Wałęsa będzie jutro w sądzie. Z kolei prezydent Lech Kaczyński nie pojawi się na rozprawie - poinformował szef jego kancelarii, Władysław Stasiak.
Mecenas Ewelina Wolańska podkreśla, że Lech Wałęsa wcześniej wystąpił z pisemnym wezwaniem do Lecha Kaczyńskiego o dobrowolne odwołanie wypowiedzi. Jak podkreśla Wolańska, prezydent Lech Kaczyński nie zareagował, dlatego Wałęsa zdecydował o wystąpieniu do sądu o ochronę dóbr osobistych.
Całość na: http://www.radio.bialystok.pl/wiadomosc ... t/id/27079
Co sądzicie o tej sprawie? Czy oskarżenie jest właściwe czy nie? Słuszne czy jak orzekł już raz sąd wyssane z palca?