Niby nikogo nie złapano na przekupstwie, nikogo nie aresztowano z gotówką w ręku, a jednak kary dla włoskich klubów są niezwykle surowe. Bo i historia włoskiego skandalu jest oryginalna. Nie dotyczy ona typowego kupowania meczów, a raczej stworzenia całej siatki kontaktów, na podstawie której głównie "Big Luciano" lub "Lucky Luciano", czyli Luciano Moggi miał władzę nad włoską ligą.
Menedżer generalny Juventusu uzależnił od siebie - całą serią wzajemnych przysług na zasadzie: ja pomogę tobie, a potem ty mi wyświadczysz przysługę - sędziów, działaczy kilku klubów i Włoskiego Związku Piłkarskiego (FIGC) oraz dziennikarzy i piłkarzy. Prokuratura przez dwa lata podsłuchiwała rozmowy telefoniczne "Wielkiego Luciano". Na podstawie zapisów rozmów ustalono, że przynajmniej 50 działaczy i sędziów brało udział w ustawianiu rozgrywek Serie A. Jak działano?
Po przybyciu do Juventusu trenera Fabio Capello klub miał 2 cele transferowe: Zlatana Ibrahimovica (Ajax) i Fabio Cannavaro (Inter). Obaj dogadali się z Moggim, że będą straszyć swoje kluby, jeśli te nie obniżą ceny i nie pozwolą im odejść. Charakterystyczna była sytuacja ze Szwedem. - Podburzyliśmy piłkarza. Zrobi niezły raban w klubie. Zagroził, że nie chce grać w Ajaksie. Holendrzy boją się, że nic od nas nie dostaną - relacjonował Moggi dziennikarzowi.
ÂŹródło: Przegląd Sportowy
to ze zawodnicy straszyli trenerów swych klubów to przesada i dobrze ze wyrzucili Juve do Serie B