KenWatanabe napisał(a):Podważasz zasadność 25 wieków naukowego badania relacji pomiędzy człowiekiem, a bogiem (w tym około 17 wieków kiedy ta dziedzina jest domeną chrześcijaństwa)? Negujesz to, że dowodzenie o istnieniu Boga może być prowadzone na podstawie orzekania o bycie absolutnym będącym czystym aktem istnienia? I w końcu, nie wierzysz, że Bóg jest przyczyną sprawczą innych bytów?
Cóż dały te badania bez brania pod uwagę Słów samego Boga? Nic!
Jedynie popychały ludzi ku filozoficznym dyskusjom bez znaczenia. Nie wystarczy orzekać o bycie absolutnym, to zbyt mało. Nie ma to praktycznego znaczenia - jedynie filozofia. Czysty akt istnienia - kto zna znaczenie tych słów? Bóg - Jehowa jest dla wszystkich stworzeń Bogiem jedynym i prawdziwym. Ludzie zaś dzisiaj mają problem z zagadnieniami jak:
Czy Bóg jest osobą czy tez nie? Czy ma imię czy też nie?
Jak można badać relacje pomiędzy człowiekiem a Bogiem, skoro nic nie wie się o Bogu, o Jego przymiotach, o sposobie działania?
Zastanówmy się, z jakich jeszcze względów miliardy mieszkańców ziemi potrzebują wiedzy o Bogu. Czy wszyscy potrafią powiedzieć, jak powstała ziemia i rodzaj ludzki? Niestety nie.
Czy cała ludzkość zna prawdziwego Boga i Jego Syna?
Czy każdy zdaje sobie sprawę, iż Szatan podniósł kwestie sporne dotyczące zwierzchnictwa Bożego oraz lojalności ludzi? Skądże.
Czy ogół społeczeństwa wie, dlaczego starzejemy się i umieramy? Jeszcze raz odpowiadam: Nie. Czy wszyscy mieszkańcy ziemi uświadamiają sobie, że Królestwo Boże już panuje w niebie i że żyjemy w dniach ostatnich?
Czy uzmysławiają sobie wpływ złych sił duchowych?
Czy posiadają wiarogodne informacje, jak prowadzić szczęśliwe życie rodzinne?
I czy wiedzą, iż dla posłusznych ludzi Stwórca przewidział radosne życie w raju?
Na te pytania również trzeba odpowiedzieć przecząco. Najwyraźniej więc ludzkość potrzebuje wiedzy o Bogu.
Masz więc odpowiedź co do przydatności owych 25 wieków, albo tych 17.
Pełne poznanie Boga, Jehowa zatrzymał na koniec tego systemu rzeczy, a my żyjemy u jego schyłku.
"Bóg jest sprawca wielu bytów" - co przez to rozumiesz?
KenWatanabe napisał(a):I na jakiej niby podstawie mamy wierzyć, że to jest dzieło Boże? Jeśli na tym opierasz wiarę w Boga to znaczy, że gdyby nie było ewangelii i pism pisanych pod wpływem tzw objawienia nie było by także samego Boga?
Rzecz wydaje się być bardzo prosta, bo dzisiaj kiedy tak bardzo rozwinięta jest nauka, na każdym kroku badań naukowych spotykasz kolejny dowód istnienia Boga - Nieprawdopodobnie inteligentnego Projektanta, najlepszego i najprecyzyjniejszego Wykonawcę, Wszechmocnego Stwórcę, Sprawiedliwego i Mądrego - to jedynie Bóg. Tego, który jest Miłością.
Na to wszystko nie wskazuje teologia, ale Pismo Święte. Dla teologów Pismo nie jest tekstem zrozumiałym, nie spełnia w ich rękach tego, czemu miało służyć:
(2 Tymoteusza 3:16-17) "
Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, do upominania, do prostowania, do karcenia w prawości,
aby człowiek Boży był w pełni umiejętny, całkowicie wyposażony do wszelkiego dobrego dzieła".
(Psalm 119:105) "
Słowo twoje jest lampą dla mej stopy i światłem na moim szlaku".
Gdyby nie było Pism Hebrajskich(ST), gdyby nie było Pism Greckich(NT), o Bogu nie wiedzielibyśmy nic pewnego. Dowód?
Proszę. Religie pogańskie powstawały według własnego widzimisię władców plemienia, przewodników osad czy mieszkańców jakichś wysp, terenów, państw itp., itd.
Bóg istnieje bez względu na to, co ludzie o Nim przyjmują, albo co nie przyjmują, gdy Go odrzucają. To strata dla ludzi, a nie dla Boga.
(Rzymian 3:4) "
Przenigdy! Ale niech Bóg okaże się prawdomówny, choćby każdy człowiek okazał się kłamcą, jak zresztą jest napisane: „Abyś okazał się prawy w swych słowach i wygrał, gdy będziesz osądzany”".
(Rzymian 2:11) "
Bo u Boga nie ma stronniczości".
Czy tych rzeczy uczy teologia?! Nie.
KenWatanabe napisał(a):I jakie to są niby dowody? Takie, że teorię stworzenia odwleka się ciągle na linii przyczynowo-skutkowej? Bo na początku wierzono, że Bóg sam stworzył świat etc, etc; dziś gdy fizyka upatruje się początku rzeczy w wybuchu, kościół przesuwa przyczynę za ten wybuch mówiąc, że to Bóg do niego doprowadził. Takie dowodzenie naukowe można prowadzić w nieskończoność ale nigdy nie będzie ono miało podstaw dowodowych.
Nie dziw się takiemu obrotowi spraw. Dlaczego? Bo szczególnie takie religie jak Kościół Katolicki, Islam czy inne dominujące Biblii i prawdy o Bogu nie znają. To wybitnie religie pogańskie, oparte na tradycjach przodków, bez znajomości Słowa Bożego.
To jednocześnie masz doskonały dowód na dłoni, że ludzkie nauki błądzą i to bez względu czy nazwiesz teologiami czy filozofiami. Wielki Wybuch to fantazja, ludzie tam sięgają do wytłumaczenia czegoś, czego i tak nie poznają nigdy - to zawsze będzie tylko teoria - tak jak "teoria ewolucji". Do czego im wiec ten WW i inne teorie są potrzebne?
Chcą zakryć istnienie Boga, zakrzyczeć swymi teoriami, naukami, bzdurnym gadaniem, akademickimi dyskusjami itp., itd. Stoją jednak stale w miejscu, a raczej staczają się ku samozagładzie.
Wszystko, co człowiek powinien wiedzieć o Bogu zostało mu przekazane w Biblii.
KenWatanabe napisał(a):Niech zgadnę, jesteś świadkiem Jehowy? Ale to nie ma jakby większego znaczenia tu. Skoro naukę podporządkowujesz Biblii to jak ona ma się rozwijać w sposób autonomiczny, niezależny i udowadniać istnienie Boga? To raczej chybiony pomysł.
Ciesze się, że Tobie to nie przeszkadza.
Powiedz jednak, czy istnienie Boga trzeba stale udowadniać? Po prostu On jest i działa.
Nauka zawsze będzie się rozwijać, bo to w Biblii czytasz:
(Kaznodziei 3:11) "
Każdą rzecz [Bóg] pięknie uczynił w jej czasie. Nawet czas niezmierzony włożył w ich serce, żeby człowiek nigdy nie zgłębił dzieła, które prawdziwy Bóg uczynił od początku do końca".
W nowym porządku ludzie będą mieli fascynujące zajęcia, a w tym poznawanie Boga, rozpracowywanie Jego dzieł. Nigdy nie poznają Go do końca, chociaż Bóg dał ludziom mózg, który teraz wykorzystują w zaledwie 5%, reszta na potem. Nikt nie wie, co Bóg przygotował dla tych, co Go miłują w rzeczywistym życiu w raju na ziemi.
Biblia daje tego próbki, bo chociaż nie jest księgą naukową, to gdy wypowiada się w takich naukowych kwestiach - taką się staje, jest precyzyjna i merytoryczna.
A gdy mówi o historii, to staje się Księgą historyczną - podręcznikiem do historii, do tego ludzie powinni przywyknąć i zaakceptować, jej słuchać a nie tych zmieniających się stale koncepcji historycznych itp., itd.
Gdyby naukowcy przyjęli całkowicie Boga jako Stwórce tych rzeczy, nad którymi oni przesiadują całe swe życie, efekty byłyby wspanialsze i ciekawsze, byli by popularyzatorami pokoju, a dalej czystego wielbienia Boga, bowiem uprawialiby czysta naukę, czyste poznawanie Boga w każdej chwili swego działania.
Pytania były by takie:
Dlaczego Bóg tak to stworzył? Do czego zmierzał Bóg tworząc to tak, tak?
I jeszcze wiele podobnych pytań, jednak nie antagonistycznie lecz współpracując..
KenWatanabe napisał(a):Ja to w ogóle nie widzę powodów dla których wszelka religia upatruje swoich źródeł w racjonalistycznym nurcie filozoficznym. Jakim cudem dusza ma być nieśmiertelna (zmieniać stany, ukrywać się w szafie, cokolwiek), skoro świadomość umiejscowiona w mózgu musi się rozpaść w momencie gdy ten mózg stanie się papką zgnilizny?
Filozofie odrzuć! Ona nie zmierza do poznania Boga. Mało tego Bóg tym ludziom, którzy wiary w Boga nie mają, nie da sie poznać, ich odrzucił.
Zwykła wiedza czy inteligencja nie wystarczą, by zjednać komuś przychylność Boga. Same w sobie nie przeobrażą umysłu stosownie do Jego woli. Czytasz:
(Rzymian 12:2) "
I już nie dajcie się kształtować na wzór tego systemu rzeczy, ale się przemieniajcie przez przeobrażanie swego umysłu, abyście sami doświadczyli, co jest dobrą i miłą, i doskonałą wolą Bożą".
Jehowa oświadcza: „
Sprawię, że zginie mądrość mędrców, i odtrącę inteligencję intelektualistów” (1Ko 1:19).
Bez pomocy ducha Bożego - siły sprawczej, nie osoby z Trójcy - nie da się nabyć prawdziwego zrozumienia, mądrości ani zdrowego rozsądku. Podstawą wiara.
KenWatanabe napisał(a): Dla mnie to oczywiste, że jedynym podłożem religii może być irracjonalizm, negacja samej rzeczywistości opierająca się o Schopenhauerowskie "świat jest moim wyobrażeniem". Czyli innymi słowy, jesteśmy tacy jacy jesteśmy tylko dlatego, że jest to kreacja autonomicznej myśli która przetrwa subiektywne odczucie śmierci.
To dowód na błądzenie myśli ludzi, nietrafionych idei, jednak jako konsekwencja wcześniejszego odrzucenia istnienia Boga. Ten kiepski substytut doprowadza do ruiny ludzka inteligencję.
Bóg i religia, prawdziwa wiara nie ma nic wspólnego z irracjonalizmem, ale z racjonalnym widzeniem świata.
Zauważ jak odmiennie definiuje wiarę Biblia:
(Hebrajczyków 11:1) "
Wiara to nacechowane pewnością oczekiwanie rzeczy spodziewanych, oczywisty przejaw rzeczy realnych, choć nie widzianych".
Czy jest tu mowa o irracjonalizmie? Nie!
Bóg istnieje, to pewne, nie widać Go, wokół nas jest wiele Jego dzieł!
Czy coś więcej trzeba? Mnie nie!
KenWatanabe napisał(a):Dlatego według mnie współistnienie nauki i religii nie ma najmniejszej racji bytu na zasadzie polemiki ideologicznej, bo jest to starcie dwóch sprzecznych, a zarazem równie możliwych stanów ideowych.
Bardzo nieracjonalne podejście. Dlatego tak wiele osób jest przeciwko Bogu, chociaż ich stosunek do Boga nie jest budowanych przez ich poznanie kwestii, ale przez przyjęcie stanowisk przedstawicieli religii fałszywych.
Nauka i religia to wzajemnie wspierające siebie dziedziny funkcjonowania człowieka.
Bez pogodzenie ich ze sobą, ludzie nie maja najmniejszych szans na zbliżenie się do Boga i życia wiecznego. Twoje zdanie wynika z obserwacji fałszywych religii oraz stanowisk tzw.: pseudonaukowców dla których nienawiść do Boga i prawdy bierze górę nad uczciwością naukowca.
Dowodem uznawanie teorii Wielkiego Wybuchu i Teorii Ewolucji.
KenWatanabe napisał(a): Wszelka ta nagonka na rozmowę, dyskusję, między naukowcami i duchownymi ma wyłącznie podłoże propagandowe, w którym kościół stara się ratować swoją pozycję społeczną. Stwierdzenie "naukowo-religijny dowód", to oksymoron w czystej postaci; zważcie, że to zawsze kościół odnosi się do nauki i stara się z nią utożsamiać, a nauka o religii zwyczajnie milczy.
Tak! Masz rację. Hasła takie to bzdura, bo głoszone są przez religie, które kompromis mają wpisany w swoim statucie. Bóg wyraźnie podkreśla w swoim słowie, iż nie ma kompromisu.
Kościół jest katolickim bo jest powszechnym, zabieganie o wiernych za każdą cenę, to jego statutowy obowiązek. Prawdziwa religia nie może współdziałać z handlem, władzą, polityką, ludzką mądrością, iść na ustępstwa w sprawach wiary.
KenWatanabe napisał(a):Natomiast czysto pragmatyczne współżycie jest koniecznością, bo nie da się wyplenić religii z naszych domów ("W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?" Nietzsche),
Myślę, że miarą prawdziwej wiary i wiedzy o Bogu, jest np.: przeczytanie Biblii i liczba tych czytań i studiów zarazem. Bo jeśli ktoś uważa, że Biblia jest Słowem Boga, to lgnąć będzie do Jego Słów, będzie je czytał i analizował. Napisano:
(Psalm 1:1-2) "
Szczęśliwy jest człowiek, który nie chodzi za radą niegodziwców ani nie stoi na drodze grzeszników, ani nie zasiada tam, gdzie siedzą szydercy.
Ma natomiast upodobanie w prawie Jehowy i jego prawo czyta półgłosem dniem i nocą".
KenWatanabe napisał(a):a zarazem nie da się usunąć nauki z naszego życia mimo iż z takim pomysłem również wychodziły różne prądy myślowe ("W każdym razie, cała ta pańska technologia została wymyślona po to, żeby mniej pracować i więcej jeść." Tarkowski
)
To tak kilka słów moich poglądów na ten temat.
Nie trzeba nauki usuwać, bo i z jakiego powodu, przeciez odnosimy z niej dużo korzyści.
Ale też mamy wiele przeciwnych życiu skutków jej działania np.: nie umieją naukowcy po sobie posprzątać. Ocieplenie klimatu, to jeden zasadniczy argument przeciw nauce, a dziura ozonowa - to drugi, rosnące wysypiska śmieci to kolejny itp., itd.
"Prądy myślowe", to stanowiska ludzi błądzących, a często błądzą na własne życzenie. Prawda jest bardzo prosta i na wyciągniecie ręki, jest przecież dla ludzi prostolinijnych, potulnych i skromnych.
Nauka nie powinna deklarować siebie samą, jako przeciwnika Boga, bo z Bogiem nie wygra, a przecież prawdy sama nie jest wstanie, bez pomocy Stwórcy, poznać.
Pozdrawiam