Strona 1 z 3

Nauki przedmałżeńskie

PostNapisane: 2010-12-01, 21:15:21
przez BlueMan
Nauki odbyłem w zeszłym tygodniu i muszę powiedzieć, że były bardzo owocne. Mimo, że bardzo negatywnie nastawiłem i nakręciłem się do nich, to teraz wiem, że bardzo się myliłem.

Nakręciłem się, ponieważ myślałem, że będzie to rozmowa z księdzem w 100% poświęcona "pogodzenia małżeństwa z Bogiem" i poruszająca tematy sexu, aborcji, eutanazji, wychowania w wierze, itp. I bardzo się myliłem :)

Spotkanie było w 95% poświęcone psychologicznym różnicom płci - kobiet i mężczyzn. Różnic emocjonalnych, w podejściu do niektórych rzeczy, odpowiedzialności, itp.
Większość tych różnic była bardziej niż oczywista i dlatego nie brało się tego pod uwagę. O czymś najłatwiejszym się nie myśli ;) Parę rzeczy całkiem nowych można było usłyszeć, dowiedzieć się ciekawych rzeczy, usłyszeć fajne historie "z życia wzięte".

Pozostałe 5% wykładów było faktycznie z księdzem, ale to nie zmienia faktu, że "trzeba było tego wysłuchać", a ważniejsza i owocniejsza były te 95%.



Jakie Wy macie doświadczenia z naukami przedmałżeńskimi? Jakie wg. was są stereotypy? ;]

PostNapisane: 2010-12-02, 00:00:39
przez KenWatanabe
Mnie też to czeka i trochę mnie uspokoiłeś ;)

Choć w najlepszym wypadku mogę się spodziewać 2h nudy :D, lepsze to niż wkurzenie z powodu "No co oni biorą mnie za idiotę, chcą mnie indoktrynować tymi prostackimi formułkami?!?!".
Jeśli by miało to wyglądać tak stereotypowo - nauka o badaniu śluzu i prowadzeniu kalendarzyka xD to chyba bym nie wytrzymał.

Wszystko okaże się w styczniu ;)

PostNapisane: 2010-12-02, 07:44:58
przez BlueMan
U mnie trwało to 12h - sobota i niedziela po parę godzin :)

KenWatanabe - 2010-12-01, 23:00 napisał(a):Jeśli by miało to wyglądać tak stereotypowo - nauka o badaniu śluzu i prowadzeniu kalendarzyka xD to chyba bym nie wytrzymał.

Ten temat też był poruszany, ale nie było tak źle ;)

PostNapisane: 2010-12-02, 18:05:38
przez BaQStiC
Ojej... i mnie tez to czeka. NA ale po tym co Szymon napisal bede sie spodziewal czegos innego, bo tez myslalem
BlueMan - 2010-12-01, 20:15 napisał(a): że będzie to rozmowa z księdzem w 100% poświęcona "pogodzenia małżeństwa z Bogiem" i poruszająca tematy sexu, aborcji, eutanazji, wychowania w wierze, itp.

ale skoro tak nie jest to raczej da sie zniesc.

PostNapisane: 2010-12-02, 22:52:14
przez BlueMan
To dobrze, że podniosłem Was na duchu :]

Mogę coś więcej w takim razie napisać.
Rozmowy i poruszane tematy/sytuacje prowadziły do tego, aby uzmysłowić różnice między kobietą i mężczyzną i wynikające z tego najczęściej kłótnie, a wręcz rozpady w rodzinie. Bo jedna płeć drugą nigdy do końca nie zrozumie, bo się całkowicie różnią, ale trzeba się nauczyć także z tymi różnicami żyć.

Przykład:
Żona krzyczy z kuchni do męża w dużym pokoju: Heniek - możesz mi podać tą wazę co jest na półce w kredensie?
Mąż: - Nie

I już kłótnia gotowa :P Bo żona w głowie układa sobie odpowiednią wiązankę, dopowiada niektóre rzeczy, bo mąż nie odpowiedział jej tak jak ona by tego chciała. Idzie do niego z myślami "pewnie dziad jeden siedzi przed tv i przełącza durnowate programy. Zaraz mu to z głowy wybiję". Wchodzi do pokoju, i co widzi ... . Męża, który naprawia nogę od szafki i bardzo się na tym skupia.

I tak faceci mają - odpowiadają krótko i na temat. A kobiety chciałyby od razu "poematu" tłumaczącego jakąś odpowiedź.
Już nie mówiąc o tym, że większość facetów jest "jednowątkowa" - skupia się na dobrym zrobieniu jednej rzeczy, więc nie chcąc się odrywać od jakiejś czynności odpowiada bardzo skąpo na zadane pytania.
Problem "wielowątkowości" i "jednowątkowości" u płci także był poruszany, z trafnymi przykładami z życia wziętymi :] Ale to temat na inny post xD

PostNapisane: 2011-05-24, 22:48:28
przez BlueMan
Kurde, dzisiaj byliśmy na kolejnej lekcji w Poradni Życia Rodzinnego - były wymagane 2 podpisy :/

Poszliśmy do innej, niż wcześniej i tragedia :(
Jakaś starsza pani po 65 gadała o naturalnym planowaniu rodziny. W większości mega głupoty gadała, ale co zrobić - 90 min trzeba było wytrzymać :/

Najciekawsze kwiatki które pamiętam:
1. W katolickim seksie uczestniczą 3 osoby.
2. Przed stosunkiem trzeba się pomodlić. Tylko nie powiedziała, czy przed zdjęciem majtek, czy już po xD
3. Facet jest zawsze głową rodziny, bo pośredniczy między Bogiem, a rodziną. Z całej tej rozmowy o głowie rodziny wyszło, że facet jest głową rodziny, a kobieta typową kurą domową :rotfl2:
4. Jak kobieta pokłóci się mocno z teściową obrażając ją, to potem mężczyzna ma iść i przepraszać, a kobieta ma przepraszać, ale tak "na drugim planie" :D Sytuacja na odwrót też jest możliwa. Chore :D Aby osoba która zawiniła, najmniej uczestniczyła w przeprosinach :kamil888:
5. Tabletki antykoncepcyjne to tabletki wczesnoporonne.
6. Kobieta może odmówić seksu tylko z przyczyn fizycznych. Jak ją facet obrazi w ciągu dnia, a wieczorem chce się kochać z nią, to ona nie może odmówić, bo stosunek to bardzo ważny dar i trzeba z tego korzystać xD

Więcej takich głupot nasłuchaliśmy się, ale nie sposób sobie je przypomnieć.
Ogólnie - DRAMAT :pudlo:

Re: Nauki przedmałżeńskie

PostNapisane: 2011-05-25, 18:21:44
przez KenWatanabe
BlueMan napisał(a):Ogólnie - DRAMAT :pudlo:
hehe, wiem coś o tym :D

7. Seks oralny jest dewiacją i wielkim grzechem! A jeśli to facet dokonuje oralnie stymulacji partnerki jest to grzechem podwójnym!

8. Seks służy wyłącznie prokreacji i podtrzymywaniu małżeńskiej więzi! Hedonizm w stosunkach seksualnych jest grzechem ciężkim, a tym większym jeszcze jeśli jest podporządkowany przyjemności kobiety.

9. To, że seks jest przyjemny to tylko miły dodatek za który powinniśmy być wdzięczni Bogu i nie nadużywać go.

Ja to już w ogóle zakończyłem swoją edukację seksualną i przedmałżeńską, nawet egzamin zdałem :P. Ale takich śmiesznych faz nie było. O stosunkach intymnych to tylko jedne zajęcia, a poza tym planowanie rodziny, o stosunkach kobiet i mężczyzn i katolicka nauka, a wspólnota małżeńska i rola małżeństwa w świecie i religii. To ostatnie nawet ciekawe, a wszystko prowadził ... ksiądz :P, ale krytykować nie mogę bo jak było o seksie i potrzebach kobiet to przyszła jakaś "nauczycielka", na oko koło 40 lat i niezbyt urodziwa.

BlueMan napisał(a):Kurde, dzisiaj byliśmy na kolejnej lekcji w Poradni Życia Rodzinnego - były wymagane 2 podpisy :/

A co to takiego? Ta Poradnia? To w ramach zaliczenia tych nauk, czy coś nowego wymyślili jeszcze?

PostNapisane: 2011-05-25, 19:11:16
przez BlueMan
No oprócz nauk przedmałżeńskich (PRE-KANA) trzeba także być na 2 zajęciach w Poradni Życia Rodzinnego :/

PostNapisane: 2011-05-26, 18:49:27
przez Codino
KenWatanabe - 2011-05-25, 18:21 napisał(a):8. Seks służy wyłącznie prokreacji i podtrzymywaniu małżeńskiej więzi!

Trzeba było zapytać po co w takim razie promują naturalne metody antykoncepcji:D

PostNapisane: 2011-05-27, 23:54:36
przez cre[a]tive
Cóż rzec, dziwię się, że w większych miastach od mojego macie takie zacofanie. U mnie na naukach przedmałżeńskich nie było żadnych dramatów, tekstów dyskryminujących którąkolwiek z płci ani banalnych tudzież głupich wywodów. Całość określam bardzo dobrze i nawet z pożytkiem. Najbardziej straconym czasem było słuchanie o naturalnych metodach zapobiegania ciąży. Na szczęście nie było to główną i jedyną częścią owych nauk. Kobieta mówiła nam o zgodnym życiu, o tym, że trzeba brać pod uwagę różnice, które naturalnie dzielą kobietę i mężczyznę i wpływają na ich postrzeganie rzeczywistości. O tym, że nie można wymagać od partnera spełniania własnych zachcianek i wchodzenia w rolę 'swojego ideału', że potrzebna jest tolerancja i dużo zrozumienia na co dzień. Tłumaczyła, że kompromis nie boli, a postawienie na swoim wcale nie oznacza wygranej, bo w małżeństwie nie walczymy przeciwko sobie, lecz gramy w jednej drużynie.

PostNapisane: 2011-05-27, 23:57:02
przez BlueMan
Marta - tego typu nauki miałem na pierwszym kursie - opisywałem go na początku tego wątku ;)
Ale kolejna wizyta nie trafiła mi się już tak szczęśliwie.

PostNapisane: 2011-05-27, 23:58:18
przez cre[a]tive
Rozumiem. To dobrze ;) U mnie tak wyglądała całość.

PostNapisane: 2011-05-28, 01:50:40
przez KenWatanabe
Mi w sumie też się podobało. Księdza miałem całkiem w porządku, w dodatku socjologa, sporo się dowiedziałem o zagrożeniach, interakcjach, planowaniu rodziny, o tym żeby nadrabiać przyrost naturalny w Polsce :). Nawet przez chwilę nie prawił moralizatorskich kazań. Tylko babka tragiczna, a jej wywody na temat seksu bardzo często stawały w sprzeczności do tego co on przy okazji mówił.

PostNapisane: 2011-05-28, 02:35:01
przez cre[a]tive
Hmm, u mnie podczas nauk przedmałżeńskich, nie było ani minuty byśmy mieli styczność z duchownym. Wszystko prowadziła osoba świecka.

Re: Nauki przedmałżeńskie

PostNapisane: 2011-06-23, 23:42:31
przez dkm1941bismarck
Fajna sprawa jak można mieć "gdzieś" wszelakiej maści "egzamina" w Poradni - ja tak miałem, ale samo wytrzymanie tychże nauk jest ciężkie, w moim przypadku małżeństwo patrzące w oczy nawija o tym jak sprawdzać śluz, wysokość szyjki macicy i temperaturę :zdziwko: jedyne co mogę napisać to to że zgadzam się z ich naukami w 100% w jednej kwestii - tabletki anty :ok:

Co do Nauk prowadzonych przez KK - dla mnie totalny bezsens, co ksiądz może wiedzieć nawet w teorii o życiu małżeńskim...wyszła babka, na oko 40 lat i pieprzy że miała 30 lat i była dziewicą tak jak i jej przyszły mąż :rotfl: , że dopiero 2 tg po ślubie uprawiali sex, że mają 2 synów - oboje zaplanowali według "kalendarzyka", że sex jest tylko i wyłącznie według "kalendarzyka", napiszę jedno BLE BLE i jeszcze raz BLE (odruch wymiotny wielokrotnie spotęgowany), a do tego palce małżonki w pochwie, badające temperaturę :zdziwko: jedna wielka masakra - chrześcijaństwo to zło, zwłaszcza te idiotyczne nauki o niczym :mur:

PostNapisane: 2011-06-24, 18:48:57
przez thalcave
A ja Wam powiem, że Wam współczuję. Nie miał żadnych nauk przedmałżeńskich. Żadnego ślubu kościelnego. Było fajnie, o nas i nie musieliśmy grać kredytu by księdza opłacić.

PostNapisane: 2011-06-25, 13:46:20
przez cre[a]tive
dkm1941bismarck - 23 cze 2011 23:42 napisał(a):jedna wielka masakra - chrześcijaństwo to zło,


W takim razie nie sądzisz, że z takimi poglądami branie ślubu kościelnego i uczestniczenie w tej farsie, która powoduje u Ciebie "spotęgowany odruch wymiotny" można nazwać hipokryzją?

PostNapisane: 2011-06-25, 16:16:01
przez junior
wiara w dużej mierze opiera się na zbiorowej hipokryzji, podobnie jak polityka

Re: Nauki przedmałżeńskie

PostNapisane: 2011-06-25, 17:05:15
przez dkm1941bismarck
cre[a]tive napisał(a):
dkm1941bismarck - 23 cze 2011 23:42 napisał(a):jedna wielka masakra - chrześcijaństwo to zło,


W takim razie nie sądzisz, że z takimi poglądami branie ślubu kościelnego i uczestniczenie w tej farsie, która powoduje u Ciebie "spotęgowany odruch wymiotny" można nazwać hipokryzją?


Hmm czyżbym widział inną nazwę tematu niż "nauki przedmałżeńskie" - "oceny moralne biorących udział w naukach przedmałżeńskich" ??
Każdy z Nas jest w mniejszym lub większym stopniu hipokrytą - czasami życie stawia Nas w sytuacji bez wyjścia i wtedy zostajemy nazwani np hipokrytami ;) ale to nie znaczy że nimi jesteśmy.

PostNapisane: 2011-06-29, 17:39:58
przez Coury
Niektorzy wolą przemeczyc sie na naukach i przez to miec swiety spokoj np w rodzinie.