A to już zależy od umowy co do tego, w którym momencie powstaje dziecko.
Fakt... jest sporo teorii na ten temat.
Wg. moich doświadczeń i obserwowanych standardów, większość ludzi twierdzi, że w momencie poczęcia.
Wg. moich doświadczeń i obserwowanych standardów, większość ludzi, którzy spodziewają się dziecka, na pytanie "Ile macie dzieci?" odpowiada "Jedno jest w drodze", "Będzie jedno" itd... CZYLI JESZCZE GO NIE MA!
Płód w takim razie nie jest dzieckiem (gdyby płód był dzieckiem, nie byłoby sensu nazywania go "płodem", nie?), tylko częścią ciała ciężarnej kobiety z której ma powstać dziecko. Częścią ciała, moim zdaniem mało różniącą się od nerki, czy wątroby... bardziej przypominającą raczej nowotwór (co swoją drogą pasuje jako określenie na płód... nowy-twór, jak nowo-rodek
). Jakoś KK nie ma obiekcji przed usuwaniem nerek czy guzów. Kiedy natomiast płód zacznie być świadomy (nie pamiętam dokładnie w którym miesiącu ciąży się to dzieje), wtedy inna sprawa... wtedy powinno się odpowiadać za to tak, jak proklamuje KK. Jak za morderstwo.
I tak... jestem bezduszny.
Jak byś nie patrzył: Twoje ręce, Twoje nogi, Twoja głowa... wszystko zmierza w kierunku Twojej dupy.