John Carter

Recenzje, zapowiedzi, wasze odczucia... . Czyli to co warto zobaczyć, a czego nie. Inni Ci doradzą, ale Ty także możesz pomóc i ocenić np. najnowszy film.

John Carter

Postprzez Babyblue » 2012-02-22, 13:23:45

Dla tych, którzy cenią wyłącznie 'ambitne" kino pewnie kit, ale dla szaraczków, takich jak ja, lubiących od czasu do czasu popatrzeć na fascynującą, pełna efektów specjalnych bajkę, to może być COŚ

Tytułowy bohater budzi się na Marsie i tam odkrywa swoje powołanie - walkę o przyszły los Czerwonej Planety. W rolach głównych występują m.in. Taylor Kitsch, Lynn Collins, James Purefoy, Mark Strong, Bryan Cranston, Thomas Hayden Church i Willem Dafoe.
Obrazek
"Jest już za późno
-nie jest za późno..."
Avatar użytkownika
BabyblueNone specified
Wyższy pisarz
Wyższy pisarz
 
Posty: 263
Dołączył(a): 2011-11-23, 16:13:02
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 0 razy

Postprzez GoldenBoj » 2012-02-25, 19:50:59

Nie mogę się doczekać tego filmu. Epicki rozmach, mieszanka fantasy pokroju Władcy Pierścieni z Gwiezdnymi Wojnami, jak dla mnie murowany hit tego roku. Myślę że może osiągnąć sukces większy niż Avatar. Jak zobaczyłem trailer to szczęka mi opadła. Zapierające dech w piersi widoki, wspaniałe sceny batalistyczne z ogromnym rozmachem. Odliczam dni do premiery, która zdaje się już 9 marca.
Avatar użytkownika
GoldenBojNone specified
Pisarz
Pisarz
 
Posty: 123
Dołączył(a): 2012-02-21, 21:19:47
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 1 razy

Postprzez cre[a]tive » 2012-02-29, 00:24:04

Film Disneya? To chyba raczej skierowane do widzów młodszych, typu dzieci i nastolatkowie, czy też może ja żyję stereotypami? ;>
Caught in the nameless face of today's cold morning
I open my eyes and see the emptiness of existence
And this is the saddest thing you could ever show me
Avatar użytkownika
cre[a]tiveNone specified
Moderator
Moderator
 
Posty: 8417
Dołączył(a): 2007-03-27, 19:58:46
Podziękował : 6 razy
Otrzymał podziękowań: 1 razy

Postprzez AcidLoom » 2012-03-01, 22:31:13

cre[a]tive - 2012-02-28, 23:24 napisał(a):Film Disneya? To chyba raczej skierowane do widzów młodszych, typu dzieci i nastolatkowie, czy też może ja żyję stereotypami? ;>

Chyba raczej :)
A wracając do tematu to baaardzo chętnie się wybiore i pooglądam takie coś na duzym ekranie :)
Powrót Syna Marnotrawnego (ale pod innym nickiem)
Avatar użytkownika
AcidLoomNone specified
Początkujący
Początkujący
 
Posty: 27
Dołączył(a): 2009-12-09, 20:02:00
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 0 razy

Postprzez cre[a]tive » 2012-03-02, 23:54:38

Na Avatarze nie byłam, na tym filmie też nie będę. Jednak bajki mnie nie kręcą, nawet jeśli są spektakularnie wykonane pod względem efektów.
Caught in the nameless face of today's cold morning
I open my eyes and see the emptiness of existence
And this is the saddest thing you could ever show me
Avatar użytkownika
cre[a]tiveNone specified
Moderator
Moderator
 
Posty: 8417
Dołączył(a): 2007-03-27, 19:58:46
Podziękował : 6 razy
Otrzymał podziękowań: 1 razy

Postprzez AcidLoom » 2012-03-03, 00:11:23

Wszystko zalezy co kogo kreci :)
Ja sie na 100% wybiore, moze nie na 3D (bo mnie to jakos nie bawi) ale do kona na pewno
Powrót Syna Marnotrawnego (ale pod innym nickiem)
Avatar użytkownika
AcidLoomNone specified
Początkujący
Początkujący
 
Posty: 27
Dołączył(a): 2009-12-09, 20:02:00
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 0 razy

Re: John Carter

Postprzez Babyblue » 2012-03-06, 15:32:27

A mi ślinka już cieknie na efekty 3d...
Swoja drogą super wstawiony trailer :ok:
Sama bym taki chciała... Z resztą tv z 3d też już sa, wiec i w domu się da jak już ktoś bardzo leniwy.

Creative -starzejesz się i tyle :boss:
"Jest już za późno
-nie jest za późno..."
Avatar użytkownika
BabyblueNone specified
Wyższy pisarz
Wyższy pisarz
 
Posty: 263
Dołączył(a): 2011-11-23, 16:13:02
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 0 razy

Postprzez GoldenBoj » 2012-03-07, 23:28:07

Babyblue -niektórym kino familijne kojarzy się z Bethovenem i delfinami, ale Carter to zupełnie co innego,
dlatego creative -może dasz mu szansę :hyhy:
Avatar użytkownika
GoldenBojNone specified
Pisarz
Pisarz
 
Posty: 123
Dołączył(a): 2012-02-21, 21:19:47
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 1 razy

Postprzez yamall » 2012-03-08, 10:41:56

cre[a]tive - 2 mar 2012, o 22:54 napisał(a):Na Avatarze nie byłam, na tym filmie też nie będę. Jednak bajki mnie nie kręcą, nawet jeśli są spektakularnie wykonane pod względem efektów.

Coś jak moja małżowinka :)
Śmieje się z niej zawsze ze dla niej to tylko filmy dokumentalne :)
Avatar użytkownika
yamallNone specified
Expert Generalny
Expert Generalny
 
Posty: 2606
Dołączył(a): 2006-06-29, 23:13:38
Lokalizacja: Niedaleko....
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 2 razy

Re: John Carter

Postprzez tequila » 2012-03-08, 15:55:17

Ej, nie krytykujcie wszytskiego na pohybel :) To jest klasyka bez której nie byłoby SF i skórzanych wdzianek superbohaterów :) Wkleję wam recenzję, ktora znalazlam w newsweeku, to może jednak spojrzycie na Taylora i jego role Johna łaskawszym okiem ;)

Wchodząca do kin opowieść o Johnie Carterze to hołd dla ważnego bohatera amerykańskiej popkultury. Bez niego nie byłoby ani Conana, ani „Avatara”.

Andrew Stanton w animacji osiągnął wszystko. Był m.in współtwórcą „Toy Story”, wyreżyserował „Gdzie jest Nemo?” (piąty spośród najlepiej zarabiających filmów animowanych wszech czasów) i „WALL-E”(za oba otrzymał Oscary). Jego fabularny debiut „John Carter” (premiera 9 marca) to najdroższy film w ostatnich latach wyprodukowany przez studio Disneya (budżet 250 milionów dolarów). I zdaniem producentów może przebić kasowy wynik „Avatara”.

Plan ambitny, ale ma solidne podstawy. Bez serii napisanych na początku ubiegłego wieku przez Edgara Rice’a Burroughsa książek o przygodach Johna Cartera nigdy by nie powstał „Avatar”. – Cały pomysł na „Avatara” wziął się z tej serii – wspominał jego twórca, James Cameron. Dla Stantona Carter to także postać niezwykle istotna. – Jako mały chłopiec wychowywałem się na przygodach Cartera – opowiada „Newsweekowi”. – Te historie o walce na Marsie, dziwnych plemionach i stworach były ćwiczeniem dla mojej wyo-raźni, dzięki nim nauczyłem się, że wymyślić można wszystko – konkluduje. Kiedy więc studio Disneya zaproponowało mu w 2007 roku reżyserię serii o Carterze (w planach są trzy filmy), Stanton nie wahał się ani sekundy. – To przecież spełnienie moich marzeń – mówi.

Tytułowego bohatera poznajemy w chwili, gdy jako konfederacki weteran powraca w rodzinne strony z przegranej wojny secesyjnej. Nic dobrego go nie czeka. Jego żona ginie, on sam zaś ledwo uchodzi z życiem prześladowany przez okrutnego pułkownika. I wtedy akcja wywija niezwykłego fikołka: John nagle budzi się na obcej planecie. Na Marsie odkrywa w sobie niezwykłe moce. Niebawem dowie się, że planeta umiera, a on jest jej jedyną nadzieją. Zanim jednak ocali Marsjan, będzie musiał pogodzić zwaśnione plemiona, zdobyć serce pięknej księżniczki i pokonać kilka potworów.

Oczywiście ten opis dla każdego, kto choć raz w życiu czytał awanturniczą powieść fantastyczną, jest schematyczny. Fakt. Tyle że to właśnie Carter ów schemat stworzył! Bowiem wymyślony w 1911 roku konfederacki żołnierz, który cudem przenosi się na Marsa, to jedna z najbardziej archetypicznych postaci fantastycznych. Początkujący pisarz Edgar Rice Burroughs miał wówczas 35 lat i próbował być biznesmenem. Plany te porzucił, gdy w lutym 1912 roku w tanim magazynie „The All-Story” ukazał się pierwszy odcinek przygód Johna Cartera. Za całą powieść Burroughs zarobił 400 dolarów. Pracował już wtedy nad kolejnym książkowym cyklem, którego akcja tym razem toczyła się na Ziemi. To był, ni mniej, ni więcej, tylko „Tarzan”.

Opowieści o Johnie Carterze są kluczowe dla rozwoju całego gatunku fantastyki. O ile Herbert G. Wells stworzył archetyp opowieści o marsjańskiej inwazji („Wojna światów”) i podróży w czasie („Wehikuł czasu”), a Juliusz Verne wymyślał wynalazki („20 tysięcy mil podmorskiej podróży”), to Edgar Rice Burroughs jako pierwszy połączył western i romans z fantastyką, wysłał też człowieka na Marsa, aby tam walczył o wolność.

Bez sukcesu cyklu, który liczy 11 tomów (ostatni wydano w 1943 roku), nie powstałyby ikony amerykańskiej popkultury– Buck Rogers, Flash Gordon czy Conan. Walki na miecze, dziwne stwory, piękne kobiety i skórzane wdzianka – to wszystko elementy uniwersum wymyślonego przez Burroughsa. Zresztą o wpływie Cartera na fantastykę świadczą też kultowi amerykańscy twórcy fantastyki z lat 50., XX wieku nawet sam Ray Bradbury wielokrotnie podkreślał, iż wizja konającej planety pokazana w „Kronikach marsjańskich” była bezpośrednio inspirowana opowieścią o Johnie Carterze.

Minęło 70 lat od wydania ostatniego tomu cyklu, a fascynacja nie słabnie. Wybitny komiksiarz Alan Moore w „Lidze niezwykłych dżentelmenów” wprowadził znanych z cyklu Burroughsa Barsoomian, którzy walczyli z Marsjanami. Kraina Barsoom pojawia się także w „Mrocznej wieży” Stephena Kinga. George Lucas w „Gwiezdnych wojnach” nawiązywał do krajobrazów Marsa, jakie opisał Rice. A w serialu „Babilon 5” John Carter był pierwszym pilotem lecącym na Marsa.

Ale skoro tak, to dlaczego dzielnego konfederatę znają tylko wtajemniczeni? Odpowiedź jest prosta. John Carter miał niezwykłego pecha do kina i telewizji.

Popularny w latach 30. i 40. reżyser filmów animowanych, Bob Clampett, miał ambitny plan stworzenia pierwszej pełnometrażowej animacji właśnie o przygodach Cartera. W 1936 roku, po pięcioletniej pracy, odbyły się pierwsze pokazy testowe filmu, który został... wygwizdany. Producenci stwierdzili, że pochodzący z małych miasteczek Amerykanie nigdy nie będą zainteresowani wydumanymi przygodami Ziemianina walczącego na Marsie. Zaniechano realizacji projektu i długo uważano, iż nakręcony wówczas materiał zaginął. W latach 70. odnalazł się jednak w archiwach rodziny Burroughsa, tyle że nikt do tej pory nie udostępnił go szerokiej publiczności. Najzabawniejsze w tej historii jest jednak to, że niespełna pół roku po odrzuceniu owego pomysłu Ameryka pokochała inny serial kosmiczny – „Flash Gordon”.

A Carter wciąż czekał na lepsze czasy. W latach 50. do ekranizacji przymierzał się mistrz efektów specjalnych, Ray Harryhausen, ale uznał, że ówczesna technika nie dorównuje wyobraźni pisarza. Podobnego zdania był w latach 80. John McTiernan („Predator”), któremu zaproponowano reżyserię Cartera na fali popularności „Conana Barbarzyńcy” i „Gwiezdnych wojen”.

Dopiero na początku tego wieku o Carterze przypomniał Hollywood Robert Rodriguez. W 2005 roku, tuż po sukcesie „Sin City”,Rodriguez planował nakręcić „Johna Cartera” w tej samej technice (całość kręcona na green-boksach, które potem zamalowywane są postaciami, krajobrazem itp.). Jednak po kłótni z producentami i gildią hollywoodzkich reżyserów Rodriguez musiał zrezygnować z projektu.

I może dobrze, bo po latach tułaczki Carter nareszcie trafił w odpowiednie ręce. Andrew Stanton jest jego fanem, a przy tym niezwykle błyskotliwym reżyserem. Jego film będzie wierną adaptacją pierwszego tomu. Nie ma w „Johnie Carterze” odniesień do innych części, nie ma wielu specjalnie dopisanych wątków, jest za to czar archaicznych opowiastek fantastycznych. Oglądając ten film, można odnieść wrażenie, że gdyby nie współczesne efekty specjalne, równie dobrze mógłby powstać w Stanach lat 50., gdzie filmy były proste, życie łatwe, a superbohaterowie byli lekiem na całe zło.

To naiwne kino, ale urocze. W sam raz dla ludzi, których przytłacza ponura rzeczywistość. Czyli prawie dla wszystkich.


No i z ostatnim zdaniem się zgadzam na milion procent :)
Avatar użytkownika
tequilaNone specified
Pisarz
Pisarz
 
Posty: 115
Dołączył(a): 2010-11-27, 22:33:35
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 0 razy

Postprzez yamall » 2012-03-08, 20:49:14

tequila - 8 mar 2012, o 14:55 napisał(a):To jest klasyka bez której nie byłoby SF i skórzanych wdzianek superbohaterów

Nikt nie krytykuje.
Takie filmy muszą być, człowiek czasem ma ochote sie odstresować pooglądac coś ekstremalnie nierealnego.
Ja lubie i to bardzo takie rzeczy.
Avatar użytkownika
yamallNone specified
Expert Generalny
Expert Generalny
 
Posty: 2606
Dołączył(a): 2006-06-29, 23:13:38
Lokalizacja: Niedaleko....
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 2 razy

Postprzez bufaloxxx » 2012-03-12, 16:28:37

Z tego co słyszałem to kolejna bajeczka naszpikowana efektami.

tequila - 2012-03-08, 14:55 napisał(a):Wchodząca do kin opowieść o Johnie Carterze to hołd dla ważnego bohatera


Hołd, który niekoniecznie musi być udany. Jak zobaczę to szerzej opisze swoje uczucia względem filmu, ale na ten moment bardziej przekonuje mnie Lorax, który zbiera wiele pochlebnych opinii.
"Moja muzyka będzie wieczna. Może mówię głupoty, ale kiedy coś wiemy możemy o tym mówić. Moja muzyka będzie wieczna."
//Bob Marley
Avatar użytkownika
bufaloxxxNone specified
V.I.P.
V.I.P.
 
Posty: 1409
Dołączył(a): 2004-09-13, 19:34:07
Lokalizacja: Katowice
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 0 razy

Re: John Carter

Postprzez Surykatka » 2012-03-15, 17:57:10

Widziałam ten film i jest w nim coś hmm uroczego. Naprawdę, niby SF, niby są kosmici, wojna jest, a taki bez seksu i przemocy. :D Trochę jak u Tolkiena, nikt nie wie, jak rozmnażają się Hobbici. :p Naprawdę słowo uroczy mi najlepiej pasuje do tej historii SF sprzed 100 lat. ;)

Efekty już sprzed 100 lat nie są, podobało mi się jak zrobili tych kosmitów zielonych (motion capture zdaje się) i najfajniejszego ze wszystkich stworów, czyli sześcionogiego psa Woolę. :super:
Avatar użytkownika
SurykatkaNone specified
Pisarz
Pisarz
 
Posty: 114
Dołączył(a): 2011-10-04, 17:04:19
Podziękował : 0 razy
Otrzymał podziękowań: 0 razy


  • Inne

Powrót do Kino i TV

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 89 gości

cron