przez ChaOS » 2007-01-04, 04:48:07
Zauważyłem, że niektóre osoby praktykują swoistą metodę radzenia sobie z nagromadzonymi nerwami, poprzez rozładowywanie ich na innych. Pomyślałem sobie nad tym dłużej. Doszedłem do wniosku, że istnieją trzy odmiany, równie bezsensowne.
#1. Metoda fizyczna. Konwersja negatywnych emocji na energię fizyczną, wyładowywaną poprzez bezpośredni, fizyczny kontakt z innym obiektem. Np. ludźmi, czy ścianami. Do tej metody, należy pośrednio samookaleczanie, jako opcja nie-bezpośrednia.
#2. Metoda psychiczna. Kumulacja negatywnych emocji w słowach (lub np. postach na forum), wyładowywana na zasadzie różnicy stężeń - "Im gorzej się czujesz, tym mi jest lepiej". Również tu istnieje mniej bezpośrednia opcja. Krzyczenie w pustkę, czy głośne użalanie się nad sobą, dla przykładu.
#3. Metoda duchowa. Jedyna całkowicie nie-bezpośrednia odmiana. Kumulacja negatywnych emocji w myślach, wyładowywana poprzez ciche użalanie się nad sobą, albo wizualizację, np. ludzkich tragedii, czy, jak w moim przypadku, poprzez wyobrażanie sobie siebie idącego przez miasto i strzelającego do wszystkiego co się rusza.
Z tego, co zauważyłem, im mniej bezpośrednia metoda, tym mniejsze przynosi efekty, ale mniej szkodzi (jeśli w ogóle) osobom trzecim.
Jak byś nie patrzył: Twoje ręce, Twoje nogi, Twoja głowa... wszystko zmierza w kierunku Twojej dupy.