Przykłady wykorzystania funduszy europejskich

[ridz]

z waszego otoczenia, zdajecie sobie sprawę jak wiele rzeczy pochodzi z dofinansowania z UE?
Wypuścili film promujący właśnie takie rozważania:
http://www.youtube.com/watch?v=ACx2Pxexfms

[KenWatanabe]

Fajnie,
przypuszczalnie gdyby nie fundusze UE mieszkalibyśmy w lepiankach. Jest też legenda która głosi, że służba zdrowia działałaby jeszcze gorzej niż obecnie, a budżet UE zależy od zbiorów gotówki w sadach eurolandu.

Nasza redystrybucja jest tak efektywna, że Chiny zapewne nie oprą się pokusie skopiowania naszych rozwiązań przy planowaniu kolejnego pakietu stymulacyjnego, a rządy Szwajcarii i Norwegii plują sobie w brodę, że nie dołączyły do tego świetnie prosperującego systemu... jak jeszcze miały szansę!

[yamall]

Fajnie,
przypuszczalnie gdyby nie fundusze UE mieszkalibyśmy w lepiankach. Jest też legenda która głosi, że służba zdrowia działałaby jeszcze gorzej niż obecnie, a budżet UE zależy od zbiorów gotówki w sadach eurolandu.

Nasza redystrybucja jest tak efektywna, że Chiny zapewne nie oprą się pokusie skopiowania naszych rozwiązań przy planowaniu kolejnego pakietu stymulacyjnego, a rządy Szwajcarii i Norwegii plują sobie w brodę, że nie dołączyły do tego świetnie prosperującego systemu... jak jeszcze miały szansę!

Lol

A ja tylko moge dodać że papierologii jest przy tym co nie miara
Osobiście trochę z tego korzystam, bo od roku czasu szkolenia w mojej firmie są współfinansowane właśnie przez UE.
Wygląda to tak, że poza np testem przed i po mamy jeszcze do wypełnienia książeczkę.
Że w dniu 1 byłem, że catering który mi sie należał był, że w 2 dniu też byłem i znowu że coś zjadłem
Poza tym podpisuje się że otrzymałem materiały szkoleniowe no i certyfikat na końcu.
A no i najważniejsze, całe szkolenie odbywa się wg ściśle określonych przez unie wytycznych czasowych.
Przerwa o tej i o tej, catering o tej a nie innej, a kończymy dokładnie w punt i ani minuty wcześniej bo kontrola może wpaść (z doświadczenia wiem że wpadają)

Poza tym jest OK

[KenWatanabe]

Jasne, przecież chodzi tu o jakość. Każdą inwestycję, jak szkolenia, musi nadzorować inspektor, potem pewnie przedkłada raport komisji, komisja wydaje opinię dla rad generalnych, a te z kolei dbają o odpowiedni poziom szkoleń osób prowadzących szkolenia, by wszystko było na poziomie. W tym celu zatrudniają szkoleniowców ekspertów, nadzorowanych przez starszego inspektora, którzy systematycznie testują jakość wiedzy zwykłych szkoleniowców. A nad tym wszystkim czuwa rada nadzorcza, w końcu cały ten proces zapisany jest w statucie funduszu, paragraf 5346 o wybieraniu adekwatnych jakościowo szkoleń dostosowanych do potrzeb rynku.

W efekcie sama firma prowadząca szkolenia, która teoretycznie powinna dostać jedynie kasę z funduszu musi zatrudnić cały dział do kontaktów z przedstawicielami funduszu i koszta takie naturalnie przerzucić na nich jako klientów. Doraźnie jednak jest zadowolona bo uzyskała 300% normalnej stawki jakie wzięłaby za szkolenie nierefundowane, tyle, że nie zauważa iż właśnie została zarażona unijnym wirusem biurokracji. Urzędnicy też są zadowoleni, bo wierzą, że właśnie przyczynili się do rozwoju kapitału ludzkiego, w dodatku wydając na to nie swoje pieniądze.

A co ma sam odbiorca szkolenia? Otóż właśnie uzyskał przekaz tak bardzo ociosany przez formalności, że z powodzeniem jego treść mogłaby być zawarta na filmie instruktażowym. W dodatku ma też papier, który owszem, zwiększa jego szanse zatrudnienia. Tylko gdzie? Tu mam przykład z życia; kiedy zatrudniła mnie firma strasznie zadowolona, że mam certyfikat analityka SAS Institute. Podobnie z mozołem wyszukali w całym mieście ludzi z różnymi certyfikatami i zrobili z nich zespół na którego czele znalazł się facet w którego CV było tyle wlepek co orderów na klapie ruskiego generała. Nasze raporty wyglądały przeważnie tak jak wróżby w kolorowych gazetkach, czyli wszystko się może zdarzyć. I na tej podstawie zarząd planował strategię, więc efekt mógł być tylko taki, że po dwóch kwartałach i my, i rada nadzorcza, i koleś od kadr przede wszystkim poszli do rynsztoka. Ja się akurat ostałem, bo byłem niżej i nie miałem dobrego zdania o tych analizach. Ale na miejsce tego gościa, który był szefem w grupie, przyszedł facet z Kanady który praktykę miał w branży gastronomicznej i żadnych szkoleń na koncie. Koleś nawet nie rozumiał wszystkich danych ale tak dobrał zespół i formułę pracy, że nagle wszystko było jasne i w dodatku trafne i rzetelne.

Ale to na marginesie, bo chcę tylko powiedzieć, że rynek sam kreuje świetnych ekspertów i nie potrzeba mu do tego biurokratycznego zaplecza. Poza tym przeraża to, że 6% budżetu UE idzie na obsługę aparatu tej biurokracji, na ludzi którzy łapią się w tonach statutów, procedur, paragrafów i sztucznych praw, i obsługują ten system. Gdyby to jeszcze przekładało się na efektywność to niemiałbym większych zażutów ale niestety przez te wszystkie przepisy kolejnych 50% środków jest zwyczajnie marnowanych. Właśnie na przepłacanie inwestycji i pompowanie kasy tam gdzie pozorna analiza każe, a nie tam gdzie powinno się to zrobić na zdrowy rozsądek. W przedrewolucyjnej Francji 10% budżetu szło na dwór monarszy, a kolejne 20% na spłatę długów i skończyło się to jak się skończyło. UE ze swoimi 6% już bardzo niebezpiecznie zbliża się do tego stanu rzeczy.

[yamall]

A co ma sam odbiorca szkolenia? Otóż właśnie uzyskał przekaz tak bardzo ociosany przez formalności, że z powodzeniem jego treść mogłaby być zawarta na filmie instruktażowym.

Aż tak to nie, nie są to może tygodniowe szkolenia, ale sami trenerzy są naprawde na wysokim poziomie.

W dodatku ma też papier, który owszem, zwiększa jego szanse zatrudnienia. Tylko gdzie?

To akurat prawda - przykładowo mamy mieć szkolenie SixSigma (green belt) ale tylko potwierdzona udziałem w szkoleniu a nie certyfikowany papier (który ma już zupełnie inną wartość)

Ale zdaje się że lekko odjeżdżamy od sedna sprawy

[ridz]

Fajnie,
Nasza redystrybucja jest tak efektywna, że Chiny zapewne nie oprą się pokusie skopiowania naszych rozwiązań przy planowaniu kolejnego pakietu stymulacyjnego, a rządy Szwajcarii i Norwegii plują sobie w brodę, że nie dołączyły do tego świetnie prosperującego systemu... jak jeszcze miały szansę!

Szwajcaria akurat jest niezależnym państwem z wielu powodów uwarunkowanych historycznie, geograficznie i finansowo, o których można by gadać godzinami, Norwegia stoi bogactwem naturalnym.
Wyobraź sobie Polskę sprzed 15 lat bez tej dodatkowej kasy w jakim bylibyśmy dzisiaj miejscu?

A ja tylko moge dodać że papierologii jest przy tym co nie miara
Osobiście trochę z tego korzystam, bo od roku czasu szkolenia w mojej firmie są współfinansowane właśnie przez UE.

I właśnie o to chodzi, pomijając, że banan musi mieć odpowiedni kąt wygięcia a ślimak to tak naprawdę ryba to nie możemy nie docenić tego, co dzięki tym pieniądzom uzyskaliśmy jako gospodarka.

[KenWatanabe]

Wyobraź sobie Polskę sprzed 15 lat bez tej dodatkowej kasy w jakim bylibyśmy dzisiaj miejscu?

W równym szeregu z niepodległymi, samorządnymi, suwerennymi państwami

Chiny także przeżyły ciężar komunizmu i to w jeszcze gorszym wydaniu. Chińczycy też pamiętają jeszcze PGRy, wypalanie żelaza w dymarkach i angażowanie młodzieży szkolnej do straszenia wróbli żerujących na polach pszenicy. W dodatku nie otrzymały one żadnej zewnętrznej pomocy.

Polacy również nie potrzebują narzucanych podatków, ton biurokratycznego bełkotu i kilkuset miliardów jałmużny, tylko kogoś na podobieństwo Deng Xiaopinga który nas od tego uwolni.

nie możemy nie docenić tego, co dzięki tym pieniądzom uzyskaliśmy jako gospodarka.

A co uzyskaliśmy poza tym, że mamy złamany kręgosłup? Te pieniądze pozwalają zmniejszyć nieporadnemu rządowi konsekwencje deficytu przez co trwamy w agonii. Teraz już nie uodpornimy się na kryzys, bo jak w przyszłości znowu nas dopadnie recesja (a to nieuniknione w takim szambie jak UE) to rząd nie będzie się zastanawiał jak tę gospodarkę zrestrukturyzować żeby stała się rentowna, tylko skąd wydębić kolejne 300mld dotacji.

A polskie przedsiębiorstwa biorą tylko przykład z tych cymbałów w rządzie. I dzisiaj polska firma nie zastanawia się jak być konkurencyjną na rynku tylko jak wyżebrać dofinansowanie. Tak samo każda inna dotowana gałąź. Nie mamy ani jednego globalnego, uodpornionego przedsiębiorstwa na rynku światowym, bo UE zrobiła z nas naród socjalnych żebraków. Skończą się pieniądze i cała gospodarka poleci jak domek z kart, bo uzależniamy się od tych darmowych pieniędzy z drzewa.

[sweetie999]

Zgadzam się z Tobą. Każdy twierdzi, że Unia jest taka wspaniała bo dzięki niej tyle w Polsce wybudowano itp. tylko nikt nie patrzy na to i głośno o tym nie mówi, że płacimy większe składki niż otrzymujemy dotacji.

[ridz]

Podobnie jak wszystkie inne duże kraje europejskie. Jestem zwolennikiem Unii owszem, ale jestem równocześnie przeciwnikiem wprowadzania euro w Polsce

[trawieso]

Ja nigdy nie byłem zwolennikiem, żebyśmy wchodzili do UE, ponieważ wiedziałem, że utracimy suwerenność i każdy będzie patrzał nam na ręce. Teraz wszystko musi być w zgodzie z prawem Europejskim, a gdybyśmy się temu sprzeciwiali to praktycznie wszystkie mocarstwa w Europie by twierdziły, że jesteśmy głupcami.

[ridz]

Ja nigdy nie byłem zwolennikiem, żebyśmy wchodzili do UE, ponieważ wiedziałem, że utracimy suwerenność i każdy będzie patrzał nam na ręce. Teraz wszystko musi być w zgodzie z prawem Europejskim, a gdybyśmy się temu sprzeciwiali to praktycznie wszystkie mocarstwa w Europie by twierdziły, że jesteśmy głupcami.

Ale jak to sobie wyobrażasz? Nie jesteśmy Szwajcarią, tak dobrze na mapie UE byśmy nie wyglądali.

[KenWatanabe]

Ja tam wolę spojrzeć sobie na chociażby mapę członkowską Rady Europy. Niby o czym obecnie się zajmuje to margines, w dodatku zupełnie zbędny. Ale przynajmniej nie zbiera haraczy, nie narzuca nikomu co ma myśleć i stara się działać na rzecz dziwnie pojętej sprawiedliwości.

Sama koncepcja najlepsza nie jest, bo przypomina trochę molocha takiego jak ONZ. Ale jeśli ktoś się nie wtrąca, tylko działa na rzecz, żeby wolność do samostanowienia o sobie była w sercach europejczyków i ludzi z innych kontynentów wartością istotną, to ja nie mam nic przeciwko. Jakiś kodeks współżycia i wyrobione zasady handlowe istnieć powinny. Z tym, że nie w formie tak bezwzględnej, natarczywej i inwazyjnej jak to prezentuje UE.

[BlueMan]

Jako twórca niejednego oprogramowania współfinansowanego przez jakiś tam program/wniosek unijny wiem, że w niektórych sytuacjach są to pieniądze wyrzucone w błoto