Tak mnie zastanawia, co sądzicie o nazwaniu znajomości stricte wirtualnej- czy można nazywać to przyjaźnią? Nie mówię tu o jakiś wątkach romansowych- ale zwykłych znajomych, z którymi fajnie się rozmawia, wspiera, doradza za pośrednictwem internetu.
Ja mam jednego kumpla, znamy się od czasów, gdy o internecie słyszałam tylko- poznaliśmy się na jakimś czacie telefonicznym (tak, było coś takiego kiedyś, wysyłało się setki smsów), on mnie telefonicznie uczył jak włączyć przeglądarkę, założyć maila i gg. Znamy się jak łyse konie, to już chyba z 10 lat będzie. Z biegiem czasu spotkaliśmy się kilka razy, więc nie jest to już właściwie znajomość wirtualna, jednak spotkania raz na rok, dwa lata nie można nazwać przyjaźnią. A jednak...
Są jeszcze dwie osoby, które znam wieki, jednak nigdy się nie spotkaliśmy. (Uwaga będę kadzić adminowi) Jedna to wspaniały facet, który wspiera moje szalone projekty w internecie, jest świetnym rozmówcą. Pamiętam jak się czułam "zaszczycona" gdy mi dał numer gg dostępny dla nielicznych- mimo mojego uprzedzenia, że będę mu dupę zawracać w każdej sprawie, bo zwyczajnie go lubię i cenie jego zdanie
No i zawracam, więc pewnie ma mnie już dość i żałuje tego impulsywnego nawiązania znajomości, choć nie daje mi tego nadal po tylu latach odczuć
Żeby nie było, że tylko faceci są w internecie- jest jedna świetna dziewczyna, którą znam niemal tak długo, jak jestem na tym forum. Mimo różnicy wieku dogadujemy się w pół słowa, mamy podobne poczucie humoru, dzielimy pasje, urządzamy sobie babskie ploteczki. Przyjaciółka? Hmmm...
Inne znajomości rozpadają się z czasem, z kimś fajnie się gada, niby powstaje jakaś więź, a jednak z czasem to się rozmywa i nie potrafi przetrwać- czasem przez brak kontaktu rzeczywistego, czasem w grę wchodzi zazdrosna dziewczyna (ja nie wiem, jaka normalna dziewczyna może być zazdrosna o rozmowy swojego lubego ze zwariowaną ciotką privace), czasem po prostu zaczyna brakować tematów do rozmów.
Więc jak to jest, czy w internecie powstają przyjaźnie? Jak je zdefiniować, ile czasu z kimś trzeba przegadać, jak bardzo się otworzyć, żeby nazwać to przyjaźnią?