Wakacje w Polsce nad Bałtykiem lub górach to totalna masakra w portfelu, bo zarżnąć się łatwo - pracuję w 3 gwiazdkowym hotelu 15 km od morza i cenowo wszędzie (Pomorze) jest podobnie +/- 250 zł doba za 2-kę ze śniadaniem, chcący coś zjeść (obiad) stówa nie moja, kolacja to Kazimierz Wielki i tak mamy 400 złociszy, a do tego inne [+++18+++] i 500 zł dziennie nie moje a to tylko 1 dzień, a w jeden dzień wiadomo co można...stać na takie łałytasy tylko Prusaków, którzy w lecie tłumnie oblegają Długą w Gdańsku, wszędzie pełno tego - zresztą co się dziwić, oni mają ojro, my złotówki - w bezpośredniej konfrontacji porażka na całej linii o ile nie zarabiamy powyżej 5-tki na rękę (of kors pln-ów), no ale to je Polska nie ojrolandia
Dla mnie to jest hardcore
Osobiście wolę zdecydowanie mój ukochany Beskid Niski, Bieszczady i Warszawę

(NAJUKOCHAŃSZE miasto na świecie

) i tam w sumie za nieporównywalne pieniążki wolę wrócić - swoją drogą, do Zakopanego mam "rzut kamieniem", ale jak widzę to stado pędzące bo: Krupówki, bo łoscypki, bo...TANDETA to wolę włożyć 2 palce w usta

Jest tyle nieodkrytych turystycznie miejsc w Polsce gdzie za małe pieniądze można odpocząć (a o to chyba chodzi na wakacjach - niech mnie ktuś poprawi)
