Gdy świat się jawi jako otchłań szara
gdy dręczy Cię bólem niczym podła mara
Na przekór wszystkim uśpij sumienie,
opanuj swą duszę, odnajdź cierpienie
To Ono kluczem jest do wieczności
to Ono uwolni Cie z kajdan miłości
Gdy patrząc w odbicie swe na tafli wody
widzisz w Twym sercu miłości okowy
Znajdź w sobie siłę, by przeciąć te więzy
uwolnić swe serce od bólu i nędzy
Połóż swe ciało na łożu cierpienia
wyciągnij swą dłoń w otchłań zapomnienia
Gdy poczujesz ulgę, mroku upojenia
zdaj sobie sprawę, to tylko złudzenia
Weź sztylet do ręki i przyłóż do piersi
niech razem z Twym sercem wtórują tej pieśni
Ta pieśń, się czarną śmiercią zowie
lecz nikt kto jej zaznał Ci o tym nie powie
Gdy serce Twe zapragnie ostrza bliskości
pchnij go, a zaznasz od śmierci czułości
Jak czarna kochanka wtuli Cię w siebie
skradnie Twą duszę, a ciało pogrzebie
I wtedy rozkoszuj się agonii chwilą
gdyż smutki Twe razem z tchnieniem przeminą...