No, ja też Ci tego nie powiem, ani nie napiszę, bo zgadzam sie w 100%. Tylko, że akurat dla mnie jest to zaletą ogromną. Kiedy czytałam wolniej niż dziś, to po pierwsze się bardziej tym męczyłam, po drugie, właśnie rozpraszałam się - myśłałam na różne tematy i zamiast czytać, myśłałam nie tylko o obiedzie
Ja mam chyba inną strategię niż Ty. Wolę w dwie godziny przeczytać cztery książki na jakiś temat, potem pozwolić, by wiadomości się "ułożyły" w mojej głowie. I dopiero wyciagać wnioski, fantazjować, pisać - czasem dopiero po kilku dniach od czytania. Jak napisałam, przychodzi mi wtedy do głowy masa różnych pomysłów. Albo pytań i muszę znów coś doczytać
A nie lubię zastanawiać się i analizować tekstu zbyt długo, bo mnie to męczy i w efekcie zarzucam książkę i obiecuję sobie, że kiedyś na pewno do niej wrócę, bo jest wartwościowa. I co? No oczywiście, że nie wracam, czas płynie, a jak mnie sytuacja zmusza do ponownego otwracia tej ksiązki, to robię to z niechecią, bo pamietam, że poprzednio "mi nie wyszło". Brrr.... Paskudna sytuacja. Nie lubię takich sytuacji i wolę kończyć czytanie szybko. Ale to zależy od tego, co czytam i po co, jak już wspomniałam.