Oczywiście, że chodziłem na wagary, ale nie po to by mieć wole tylko po to by się uczyć... Wiem jak to brzmi niestety taka była prawda.
W przypadku mojej byłej klasy - zbiornika ścieku intelektualnego, dołączając do tego rzygających swoją pracą nauczycieli z ubzduranymi nielogicznymi i szkodliwymi zasadami, wagary były jedynym czasem przeznaczonym na naukę. Przyznacie mi rację, że lepiej uczy się we własnym domu niż w hałasie, chaosie, z idiotami ściągającymi mądrzejszych na swój poziom i nauczycielami z mentalnością komunistycznych idiotów pozbawionych prawa do bicia (z małymi wyjątkami). Dlatego nie uważam, że tego typu wagary to coś złego poza tym w liceum jako szkole nieobowiązkowej powinien być wybór jak na studiach, chcesz - chodzisz, nie to nie ... zaliczasz terminowo egzaminy - idziesz dalej, nie zaliczasz to wyp.... i koniec.
Pozdrawiam trzeźwo myślących nauczyciel zwłaszcza Szeryfa, Ankę i Dziadka