Plac zabaw, czy hospicjum?
Napisane: 2007-04-18, 17:22:38
Podzielę się czymś z mojego ogródka, co od kilku dni podnosi mi ciśnienie za każdym razem, gdy o tym pomyślę.
Jakiś czas temu w centrum naszego osiedla powstał wspaniały plac zabaw dla dzieci z prawdziwego zdarzenia: ślizgawki, karuzele, huśtawki i masa innych atrakcji. Dzieciaki się świetnie bawią, zasadzone drzewka pomału rosną, mamusie i babcie wysiadują na ławeczkach- no słowem uroczy obrazek.
Niestety tuż obok stoi moloch kościelny. Proboszcz wymyślił, że plac zabaw dla dzieci tuż pod murem mu widać przeszkadza i lepiej przejmie ten teren pod budowę hospicjum, które przyniesie mu zysk.
Nasza spółdzielnia będzie podejmować decyzję na zebraniu 23 kwietnia- ale znając życie, głosować nad tym przyjdą same mocherki, które o tym szczytnym pomyśle dowiedziały się na mszy i zostały poinstuowane, jak należy głosować.
Z tego, co zauważyłam, mało kto ma czas chodzić na zebrania spółdzielni, a informacji na temat zebrania nigdzie ani na lekarstwo.
Szlag jasny i psia krew
Trzymajcie kciuki, żebym pod oknem miała radosne dzieciaki, a nie jęki umierających.
Jakiś czas temu w centrum naszego osiedla powstał wspaniały plac zabaw dla dzieci z prawdziwego zdarzenia: ślizgawki, karuzele, huśtawki i masa innych atrakcji. Dzieciaki się świetnie bawią, zasadzone drzewka pomału rosną, mamusie i babcie wysiadują na ławeczkach- no słowem uroczy obrazek.
Niestety tuż obok stoi moloch kościelny. Proboszcz wymyślił, że plac zabaw dla dzieci tuż pod murem mu widać przeszkadza i lepiej przejmie ten teren pod budowę hospicjum, które przyniesie mu zysk.
Nasza spółdzielnia będzie podejmować decyzję na zebraniu 23 kwietnia- ale znając życie, głosować nad tym przyjdą same mocherki, które o tym szczytnym pomyśle dowiedziały się na mszy i zostały poinstuowane, jak należy głosować.
Z tego, co zauważyłam, mało kto ma czas chodzić na zebrania spółdzielni, a informacji na temat zebrania nigdzie ani na lekarstwo.
Szlag jasny i psia krew
Trzymajcie kciuki, żebym pod oknem miała radosne dzieciaki, a nie jęki umierających.