Ile jest wart jeden artykuł w Internecie?
Opublikowano: 13.03.2012
Jak się okazuje, jedna publikacja może być sporo warta, na przykład jeden miliard euro. Na tyle wycenił swoją pracę znany prawnik i dziennikarz Piotr „Vagla” Waglowski, którego tekst został przedrukowany przez państwowy Obserwator Konstytucyjny.
Często można usłyszeć, że prawo autorskie jest niedoskonałe i nie zabezpiecza interesów twórcy przed kradzieżą. A co się stanie w przypadku, gdy to na stronie jednego z najważniejszych organów Państwa pojawi się artykuł przedrukowany z innego serwisu? Do ciekawego eksperymentu prawnego może dojść już wkrótce. Dlaczego? Ponieważ Obserwator Konstytucyjny jest serwisem prowadzonym przez Biuro Trybunału Konstytucyjnego. Vagla już w 2008 roku wycenił każdy swój jeden artykuł na miliard euro, zabronił również dalszego rozpowszechniania swoich treści.
Sporny artykuł pojawił się na stronie Obserwatora w sekcji Debaty, zniknął jednak z serwisu gdy o naruszeniu prawa autorskiego zrobiło się głośno. Według Piotra Waglowskiego artykuł został zmodyfikowany, usunięto z niego wszystkie odniesienia do poprzednich jego publikacji. Co więc mówi na ten temat ustawia o prawie autorskim?
Ustawa pozwala autorowi domagać się „[...] zapłaty sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione – trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu [...]”. Tak więc Biuro Trybunału Konstytucyjnego ma kłopot, bo zgodnie z cennikiem, internetowy dziennikarz w momencie publikacji utworu na stronach TK wyceniał swoje prace na miliard euro. Oznacza to, że może domagać się odszkodowania w wysokości 3 mld euro, co przy dzisiejszym kursie europejskiej waluty daje nieco ponad 12 miliardów złotych – tak wynika z wyroku Sądu Najwyższego z 2004 roku, na który powołuje się Piotr Waglowski.
Jak napisał w swoim serwisie, negocjacje pomiędzy nim a TK jeszcze trwają. „Znalazłem nawet formę, w której Trybunał Konstytucyjny (wydawca serwisu) mógłby mi naprawić wyrządzoną szkodę. Zaproponowałem mianowicie, że w ramach takiego odszkodowania przyjmę publikację Trybunału Konstytucyjnego na temat dobra wspólnego (Marek Piechowiak, „Dobro wspólne jako fundament polskiego porządku konstytucyjnego”, Monografie Konstytucyjne nr 2, Warszawa 2012) wartą 3 miliardy euro, ponieważ z autografami wszystkich sędziów Trybunału Konstytucyjnego.”
Wygląda na to, że ktoś w Trybunale Konstytucyjnym będzie miał kłopoty, ale największe może mieć Skarb Państwa, któremu przyjdzie zmierzyć się z ewentualnym wyrokiem sądu. Skoro artyści sami ustalają kwoty za jakie sprzedają swoją muzykę, i od których liczone są grzywny to czemu odbierać by takie prawo dziennikarzom internetowym? Trudno będzie wyjść z twarzą urzędnikom Trybunału (bądź co bądź) Konstytucyjnego.
Opracowanie: Tomasz Janusz (tomick)
Na podstawie: Dobre Programy
Podziwiam wiarę Waglowskiego w państwo prawa ale chyba nie wierzy na poważnie ,że zapłacą mu choćby 10%z tych 12 mld zł.Sąd w Polsce mu to zasądzi? Wolne żarty -wątpię nawet czy Strasburg uzna taką wartość pojedynczego artykułu. Nawet to ,że jest prawnikiem nic mu nie pomoże. Zależy też co jest jego celem w tej sprawie -obnażenie absurdu praw autorskich czy wyrwanie kasy.W ciągu 10 lat procesów Waglowski może wpaść pod samochód (oczywiście przypadkiem) lub okazać się pedofilem - repertuar jest spory w tym zakresie.