Socjolodzy mawiają, że obojętność to choroba współczesnego społeczeństwa.
Jak widzicie samych siebie, jako obojętnych czy raczej pełnych współczucia dla bliźnich lub nawet empatii? A może coś po środku?
A może współczucie i pomoc się po prostu nie opłacają?
Natknęłam się dziś na artykuł o bezdomnym z Nowego Jorku, który uratował kobietę przed napastnikiem. Podczas tej "pomocy" został kilkakrotnie pchnięty nożem. Poważnie ranny leżał na chodniku i się wykrwawiał, obok niego przechodzili ludzie nie reagując. Dopiero po półtorej godziny ktoś zadzwonił po pogotowie.
( http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... tnego.html )