Tak bardzo przywykłem już do absurdów, że jakoś coraz częściej umykają mi faktyczne powody ich wprowadzania. Dotychczas miałem system wypisywania recept i wydawanie leków wyłącznie przez lekarzy za jedną z większych głupot i zniewag jakie można było wymyślić przeciwko wolnym ludziom. Schemat wydawał mi się prosty; jakieś 70-80 lat temu (w Anglii 50), rządy zaczęły brać ludzi za idiotów którzy chcą sobie szkodzić i wymyśliły, że nie będzie można kupić sobie w aptece dowolnego leku. Rzecz dość pospolita, gdyż od kiedy pozwolono socjalistom, jakieś 120 lat temu, wprowadzać niektóre swoje przewrotne idee w życie, mamy do czynienia z coraz większymi absurdami na tle ograniczania naszej wolności i własności. I wprowadzenie recept na leki, jakkolwiek dziwne i wydawałoby się bardziej błahe w stosunku do innych głupich pomysłów jak ubezpieczenia społeczne czy podatek dochodowy wpasowywało się w ogólną tendencję.
Dzisiaj jednak uświadomiłem sobie, że wcale taka głupia i wprowadzona przy okazji to ta reforma nie była. Widać po jakimś czasie, od kiedy socjaliści wprowadzili obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne, zorientowano się, że ludzie tak na prawdę mają je głęboko i wcale nie myślą się ubezpieczać. Trudno się dziwić, gdyż ludzie którym bezpośrednio odebrano wolność nie mieli jeszcze tak przepranych mózgów jak my dzisiaj i zapewne wymyślali różne przekręty żeby jakoś tę wolność (i swoje pieniądze) odzyskać. Wtedy to zapewne jakiś mądry komuch wpadł na genialne w swej prostocie rozwiązanie: spowodował, że ludzie nie będą mogli leczyć się prywatnie, bo tylko wyznaczony przez państwo urzędnik będzie miał prawo, za pośrednictwem kawałka papieru, do nadania obywatelowi uprawnień do nabycia środka leczenia, czyli konkretnego medykamentu. I tak do dzisiaj, korzystamy z dobrodziejstwa tego środka przymusu pośredniego.
Swoją drogą to dziwne jak przyzwyczailiśmy się do tych wszystkich absurdów. Przecież dla wolnego człowieka 100 lat temu byłoby nie do pomyślenia by ktoś mówił mu jak ma się leczyć, czego ma się uczyć w szkole, co mają robić jego dzieci itd itd. Dzisiaj to już prawie nikogo nie rusza. Wydaje się nam naturalne, że musimy iść do lekarza, odebrać receptę i dopiero wykupić sobie leki. A jak ktoś na przykład postanawia zrezygnować z leczenia choroby która ma go zabić, to w drugą stronę... "Ale jak to? Ten człowiek nie chce się leczyć tak jak mu każemy? Co on sobie myśli, że może sam decydować o swoim zdrowiu?". Koniec końców, faktycznie nic dziwnego. Skoro stajemy się powoli własnością państwową to trudno żebyśmy mieli podejmować autonomiczne decyzje.