Wirtualna Polska napisał(a):Są bezrobotni i wybredni. Mówią, że za tysiąc złotych nie opłaca im się pracować.
Tomasz nie ma pracy od 10 lat. Już nie szuka. Urząd proponował mu pracę stróża nocnego. Nie chciał. Za mało płacili.
- To jakaś kpina! Za takie pieniądze nie pójdę do ich roboty. Jest trudna sytuacja, to prawda, no ale trzeba się cenić – mówi Tomek, który ma 36 lat, ma maturę i wcześniej pracował jako elektryk, nie ma żadnych przychodów, jako pielęgniarka zarabia jego żona, mają dwoje dzieci w wieku szkolnym. 5 lat temu Tomek zarabiał na drobnych fuchach, teraz już nawet to go nie interesuje.
Godna pensja, czyli 2,5 – 3 tys. zł netto
- Chciałbym normalną, poważną pracę, która odpowiadałabym moim kwalifikacjom. Wcześniej pracowałem również na statkach i dużej firmie. Przez rok byłam nawet szefem zespołu, ale potem zlikwidowali zakład pracy, a ja trafiłem na bruk. Czułbym się fatalnie, gdybym miał pracować za tysiąc złotych. Denerwują mnie te wszystkie oferty przekwalifikowania się i pokazy w „pośredaniku” pod tytułem „jak ubrać się na rozmowę kwalifikacyjną”. Nie mogę uwierzyć, że ma pracy dla osoby z moimi kwalifikacjami i za godne pieniądze – mówi. Pytany jaka jest godna płaca, według niego, tłumaczy , że 2,5 – 3 tys. na rękę.
więcej: http://praca.wp.pl/kat,18453,title,Za-tysiac-zlotych-nie-pracuje,wid,11374007,wiadomosc.html
Co o tym myślicie? Czy uważacie, że byle-jaka robota, w momencie, gdy pracy nie ma, jest złym rozwiązaniem ? Czy trzeba się cenić ponad wszystko ?
Ja już wielokrotnie w SB wyrażałem opinię, że cenić się trzeba, ale nie w każdej sytuacji. W momencie, gdy "nie ma co do garnka włożyć" trzeba brać fuchę byle-jaką, byle by była. Aby móc przeżyć. A w międzyczasie szukać lepszego zarobku...